Jacek Kędzierski – Krajowa Rada Sądownictwa  – bękart okrągłego stołu

Z uwagą ale niestety i niepokojem śledzę wydarzenia „wokół” wymiaru sprawiedliwości w Polsce. 

Od lat, w mojej opinii, jest to system koślawy z uwagi na brak odpowiednich reform lub też bardzo nieudolne ich wprowadzanie. Powodem tego stanu jest to, że przez minione ¼ wieku resort sprawiedliwości obsadzano ludźmi niekompetentnymi, nie posiadającymi wizji co do niezbędnych zmian.

Składnikiem tego systemu jest KRS, co do której mój pogląd powyżej wyraziłem. Jest ten organ bękartem okrągłego stołu, bo został utworzony w następstwie umów okrągłostołowych. Na tamten czas, kiedy jeszcze pezetpeerowski politbiuro dozorowało wymiar sprawiedliwości mogła być KRS lekiem na tamto zło.

Sytuacja jednak dość szybko uległa zmianie i już pół roku po okrągłym stole pezetpeeria utraciła wpływ na wymiar sprawiedliwości. Już wówczas KRS stała się ciałem zbędnym.

Dalsze zmiany spowodować powinno wprowadzenie powszechnych wyborów prezydenta RP. Ten rodzaj elekcji implikuje silną pozycję tego organu-głowy państwa. Skoro jego kompetencją jest powoływanie sędziów, to właśnie prezydent RP powinien mieć w ramach Kancelarii organ pomocniczy – Radę ds. Wymiaru Sprawiedliwości. Taką Radę z mocy ustawy powinni tworzyć prezesi SN, NSA, prezesi wszystkich sądów apelacyjnych i oraz wojewódzkich sądów administracyjnych. Głównym zadaniem tej rady powinno być opiniowanie kandydatur na sędziów. Funkcje szkoleniowe powinny być w gestii Ministerstwa Sprawiedliwości. Rada ta byłaby apolityczna, jako że nie pochodziłaby z wyborów i jej skład nie byłby wynikiem układu sił w Sejmie.

Niestety, nie dokonano przekształcenia KRS w Radę ds. Wymiaru Sprawiedliwości przy Prezydencie RP ani po pierwszych bezpośrednich wyborach prezydenckich, ani też przy uchwalaniu Konstytucji RP.

I tak sobie ten bękart okrągłego stołu, to dziecko Strzembosza i Skórzewskiej całymi latami funkcjonowało, aż doszedł do władzy po raz drugi PiS i postanowił wziąć się za tę KRS.

To, co z tego bękarta uczyniono można nazwać „potworkiem”. W zamyśle reformatorów KRS miało stać się bezwolnym, posłusznym narzędziem w rękach posłów, stąd pomysł wyboru KRS przez z Sejm. Przepisy tak skonstruowano, że były obawy, czy w ogóle KRS będzie można wybrać. A jak już udało się wybrać, to słyszę, że są problemy, by KRS rozpoczęła funkcjonowanie.

I tak oto z bękarta uczyniono „potworka”…

Czas przerwać jego egzystencję, zmieniając w Radę ds. Wymiaru Sprawiedliwości przy Prezydencie RP.