PiS chce zabetonować scenę polityczną zmianą ordynacji do PE

Wczoraj nadzwyczajna sejmowa komisja ds. zmian w kodeksie wyborczym przyjęła projekt zmian w kodeksie wyborczym dot. ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego.

W pierwszej części dyskusji głosowano dwa opozycyjne wnioski: Platformy Obywatelskie o odrzucenie projektu i Nowoczesnej o zorganizowanie wysłuchania publicznego 3 września. Wnioski zostały odrzucone, po czym posłowie „totalnej opozycji” opuścili salę obrad.

Przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński zwracał uwagę, że ordynacja w zaproponowanym kształcie może naruszać zasadę proporcjonalności wyborów i równości głosów, co zapewne znajdzie swoje odzwierciedlenie w protestach wyborczych. Proponował zamiast zakładanego zmniejszenia liczby mandatów w największych okręgach, stworzenie kilku dużych okręgów wyborczych, minimum 10-mandatowych. Podobną poprawkę zgłosili posłowie Robert Winnicki (RN) i Tomasz Jaskóła (Kukiz’15). Została jednak odrzucona. Wprowadzono też zmianę, że liczba kandydatów na liście nie może być większa niż ilość mandatów w okręgu +2 osoby (oczywiście utrudnia to jakiekolwiek szersze koalicje wyborcze).

Nowelizacja zakłada przypisanie do wszystkich 13 okręgów wyborczych do europarlamentu stałej liczby mandatów (od 3 do 6), gdy do tej pory była ona zmienna, zależna od liczy głosujących. Z badań wynika, że takie zmiany doprowadzą do obecności w nowej kadencji europarlamentu jedynie polityków PiS i PO.

Świętuje się 550 lat parlamentaryzmu, a jednocześnie gra prawem wyborczym pod bieżące zapotrzebowanie polityczne. Opozycja odgrywa spektakl, po czym opuszcza salę obrad… A ucierpią Polacy, zabetenowani w POPiS-owym duopolu.