„Obóz narodowy ma wielkie możliwości” – wywiad z Kamilem Klimczakiem

Wywiad z Kamilem Klimczakiem, prezesem Klubu im. Romana Dmowskiego i jednym z współtwórców Akcji Narodowej. 

Chrobry Szlak: Wybory samorządowe w większości miejsc już się zakończyły, zakończyły się także dla obozu narodowego. Jak Pan oceni ich wynik – zarówno w wymiarze ogólnopolskim jak i łódzkim?

Klimczak1Kamil Klimczak: Wszyscy po wyborach samorządowych mówią, że wygrali. Platforma, PiS, PSL… i wielu innych. Zresztą to de facto nie są jedne wybory, tylko 2500 wyborów do rad gmin i miast, 300 do rad powiatów, 16 do sejmików i jeszcze 2500 wyborów na wójtów, burmistrzów prezydentów. Więc zwycięzców może być kilka tysięcy.

Swoje cele z pewnością osiągnął PiS – zdobywając połowę sejmików, co jest znaczącym progresem. Nie udało się mu jednak odwojować wielkich miast, ani stłamsić na wsi PSL-u. Z kolei Platforma moim zdaniem odniosła porażkę nie tyle wyborczą, co programową. Grzegorz Schetyna krzyczący, że „zbudowaliśmy skuteczny antyPiS” praktycznie mówi, że koalicja PO i Nowoczesnej nie jest koalicją programową tylko zjednoczeniem tych, co nie lubią partii Jarosława Kaczyńskiego.

To co widać, to również pogłębiającą się polaryzację sceny politycznej, właśnie ją widać najlepiej w Łodzi, gdzie na POPiS głosowało 95 % wyborców, co zresztą jest zasługą prowokacyjnych i głupich wypowiedzi Jacka Sasina i wojewody Zbigniewa Raua. Rządy Hanny Zdanowskiej są dla Łodzi przekleństwem, ale falandyzacja prawa i zapowiadany przez wojewodę rok chaosu w łódzkim magistracie (co będzie konsekwencją wojenki pisowsko-zdanowskiej) nie służy nikomu, poza PO i PiS.

Łatwiej wskazać przegranych. To Kukiz’15 i SLD. Kukiz nie wprowadził ani jednego radnego do sejmiku, niewielu radnych w powiatach czy w dużych miastach, co zapowiada dalszą destrukcję formacji, i w perspektywie najbliższego roku – jej kompletny rozpad. Lewica z kolei zdobyła pojedyncze mandaty, ale to nadal regres, co nie wróży dobrze przed dalszymi elekcjami.

A co z narodowcami? Ruch Narodowy, czy kierowana przez Pana Akcja Narodowa nie zrobiły oszałamiającego wyniku…

Wynik Akcji Narodowej, czyli ok. 0,5 % jest dla mnie niezadowalający. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że listy i samą organizację musieliśmy zbudować w bardzo szybkim tempie, praktycznie w dwa miesiące. Widzę duży progres organizacyjny, który może zaowocować w przyszłości. Nie oznacza to, że nie popełniliśmy błędów, pewne niedowłady strukturalne były aż nazbyt widoczne – ale to nie powód, żeby demolować wszystko. Myślę, że każde następne wybory będą dla nas lepsze. Tym bardziej, że my dosłownie każdy głos musieliśmy wypracować, nikt nie głosował na nas jako znaną markę.

A Ruch Narodowy, cóż… Sześć lat historii tej formacji to: rok partyzantki organizacyjnej, dwa lata budowania struktur, rok destrukcji struktur, dwa lata budowania struktur… W efekcie wynik jest zbliżony do tego sprzed czterech lat, procentowo nawet gorszy. Widać pewne jaskółki postępu: program z prawdziwego zdarzenia, otwarcie na niektóre nowe środowiska i osoby, ale odwrotu od dyktatury „ojców założycieli”, popełniających wiecznie te same błędy nie widać.

Szykujące się przetasowania na scenie politycznej wymagają od obozu narodowego przygotowania organizacyjnego do zagospodarowania wyborców, którzy odpłyną od Kukiza, partii Korwin-Mikkego czy PiS-u. Trzeba też woli do ewentualnych taktycznych sojuszy – tylko nie takich, które skończą się jak alians z Kukizem, czyli destrukcją tworzonych wielkim kosztem struktur narodowych.

Wielu już wieszczyło rozpad Kukiz’15, był Pan zresztą związany z tą formacją. Uważa Pan, że to koniec? Wielu nadal wierzy w Kukiza jaki szeroki ruch antysystemowy.

Tu nie ma nic do wierzenia. Arytmetyka jest bezlitosna. Kukiz osiągnął najgorszy rezultat z możliwych – przekraczając próg, ale nie biorąc żadnego mandatu w sejmikach – ten scenariusz powtarzał się też na niższych szczeblach. Niezbudowanie przez trzy lata porządnych struktur dało efekt w postaci takiego, a nie innego wyniku. To że poseł Jakub Kulesza przeszedł do partii Wolność, która zanotowała trzykrotnie gorszy wynik wyborczy, świadczy też o olbrzymich napięciach wewnętrznych w K’ 15. A głupie i wulgarne wpisy samego Pawła Kukiza, który po raz kolejny zaatakował Marka Jakubiaka mówią więcej niż tysiąc słów. Kulesza odchodząc kilka dni po wyborach dał wszystkim posłom Kukiza sygnał: Ratuj się kto może!

Czy obóz narodowy ma szansę na dobry, samodzielny wynik w nadchodzących wyborach europarlamentarnych i parlamentarnych? Niektóre osoby odwołujące się do tradycji obozu narodowego przyklejają się do PiS, a np. Andrzej Szlęzak został radnym sejmiku podkarpackiego z listy Koalicji Obywatelskiej…

Obu tych dróg nie jestem w stanie politycznie zrozumieć. To, że ludzie pędzą do PiS, jako partii władzy, można jeszcze pojąć, ale tylko w logice „zaspokajania swoich potrzeb socjalnych”. I wtedy rzeczywiście można zignorować proeuropejskość, fałszywy katolicyzm, filosemityzm i kilka innych grzechów partii rządzącej i jej przystawek. Startu z KO też nie jestem w stanie pojąć. PiS rzeczywiście jest dla obozu narodowego groźniejszym przeciwnikiem, bo operuje narodową retoryką i zagospodarowuje zdezorientowany elektorat katolicko-konserwatywny. Ale logika przyłączenia się do najsilniejszego „anty-PiSu”, gdzie narodowiec będzie występował ramię w ramię z libertynami z Nowoczesnej… To nie ma najmniejszego sensu, tylko dezawuuje niezależnych narodowców.

Obóz narodowy w perspektywie najbliższych kilku lat będzie miał duże możliwości. Destrukcja innych partii „antysystemowych” czy możliwa dekompozycja PiS po odejściu Jarosława Kaczyńskiego dają możliwość wypłynięcia na szerokie wody polityczne. Jednak trzeba odrobić lekcję ostatnich kilku lat. Po pierwsze, nie podgrzewać niepotrzebnie atmosfery i nie zaklinać rzeczywistości. W sensie wyborczym jeden czy pół procenta to nie sukces. Oczywiście można szukać pozytywów (budowa struktur, dotarcie z przekazem do społeczeństwa), ale bez triumfalizmu i nadęcia. Po drugie, być otwartym na sojusze, ale partnerskie, bez dzikiego pędu do stanowisk, ukrywanego retoryką „wejścia na wyższy poziom organizacji”. Musimy odrobić lekcję lat 2014-15. Jeśli to zrobimy – w ciągu najbliższej dekady zyskamy realny wpływ na rzeczywistość.

Ostatnie pytanie – co z Akcją Narodową? To był jednorazowy „wyskok”, czy mamy oczekiwać dalszego ciągu?

Szyld Akcji Narodowej spotkał się z ciepłym przyjęciem w środowiskach konserwatywnych i narodowych. W związku z tym osoby, które tworzyły Komitet Wyborczy Wyborców Akcja Narodowa podjęły decyzję o dalszej działalności pod tym szyldem i tworzeniu struktury stricte politycznej. Co do finalnej formuły naszej działalności – tą decyzję podejmiemy po konsultacji z zaprzyjaźnionymi środowiskami spoza regionu łódzkiego. Póki co zapraszamy wszystkich zainteresowanych do działalności w stowarzyszeniu Akcja Narodowa, które jest już zarejestrowane i rozpoczęło już tworzenie struktur.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Jan Malinowski.