Kamil Klimczak – Zamiast Sejmu – cyrk czyli schyłek demokracji

Chyba do wszystkich polskich domów zawitała przez ostatni tydzień polityczna zawierucha wokół ostatniego posiedzenia Sejmu. Nie będę PT. Czytelnikom zatem prezentował faktów, bo są powszechnie znane, jedynie pozwolę sobie na krótką refleksję.

Zapewne wszyscy zadają sobie bardzo proste pytanie: O co w tym wszystkim chodzi? O wolne media w Sejmie? PiS już wycofał się z restrykcji. O przywrócenie posła Szczerby? Posiedzenie Sejmu się zakończyło. Mówią, że o demokrację, o ważność posiedzenia Sejmu….

W gruncie rzeczy to kontynuacja tego samego cyrku, który rozpoczął się rok temu w wyniku skoku PiS na Trybunał Konstytucyjny, gdy trzech sędziów TK wybranych zgodnie z prawem de facto bezprawnie pozbawiono urzędu. Spór wokół Trybunału miał skończyć się w momencie, gdy odejdzie prezes Trybunału Andrzej Rzepliński. Nową prezes jest już teraz sędzia Julia Przyłębska, która dopuściła wszystkich sędziów wybranych przez Sejm obecnej kadencji do orzekania i tym samym spacyfikowała stawiający opór postanowieniom większości parlamentarnej sąd konstytucyjny. Spór wobec Trybunału, jeśli już się nie zakończył, to jego temperatura radykalnie spada i nie zatrzymają tego nawet milionowe demonstracje Komitetu Obrony Demokracji.

Ponieważ opozycja w parlamencie jest politycznie bezzębna – wszelkie ustawy i tak PiS przeprowadzi (niekiedy z niewielką pomocą koła Wolni i Solidarni kierowanego przez Kornela Morawieckiego), zatem trzeba było znaleźć nowy obiekt sporu politycznego mobilizujący tłumy. Pięknie przyczynili się ku temu politycy PiS (nie jest bezpodstawnym twierdzenie, że zrobili to celowo – polityczna polaryzacja w społeczeństwie zawsze służyła umocnieniu pozycji Jarosława Kaczynskiego) ogłaszając obostrzenia w dostępie do Sejmu dla dziennikarzy, a potem na dodatek Marek Kuchciński wykluczył posła Szczerbę z obrad co spowodowało wybuch wściekłości opozycji i blokadę sali obrad.

O tym, że spór jest wyłącznie polityczny i służy jedynie podgrzaniu atmosfery (i podtrzymaniu spadających słupków sondażowych opozycji) świadczy brak jakichkolwiek argumentów prawnych i regulaminowych poza miotanymi z ust parlamentarzystów opozycji sloganami typu „nie było kworum”, „wolne media” etc. Zarówno głosowanie w sali kolumnowej (co działo się już za rządów… Platformy Obywatelskiej w 2010 roku z powodu remontu sali plenarnej) jak i wykluczenie posła Szczerby odbyło się w zgodzie z Regulaminem Sejmu (inna kwestia czy takie kroki były konieczne). Jedyna wątpliwość to głosowanie „blokiem” wszystkich poprawek do ustawy budżetowej, ale i tutaj przynajmniej „na papierze” wszystko się zgadza (dzięki sprytnemu wybiegowi – zmianie przez Komisję Regulaminową interpretacji Regulaminu). Z kolei na wymienienie złamanych przez parlamentarzystów opozycji oraz protestujących pod Sejmem KOD-owców przepisów najprawdopodobniej zabrakłoby tutaj miejsca.

Dziwi tu postawa PiS, które stoi niejako w rozkroku i przyjęło strategię ignorowania opozycji. Stwarza to wręcz wrażenie nieudolności. Ten spór można było zakończyć na dwa sposoby: ustępując – co stało się w kwestii dziennikarzy, ale już nie w sprawie wykluczonego posła Platformy – albo siłą, co oznaczałoby usunięcie okupujących mównicę przez Straż Marszałkowską oraz odsunięcie manifestacji Komitetu Obrony Demokracji spod Sejmu (notabene według prawa zgromadzenia spontaniczne nie mogą blokować ruchu drogowego, co się stało 16 grudnia pod Sejmem). Ten drugi wariant zastosowałaby w podobnej sytuacji Platforma Obywatelska (co było widać np. w trakcie protestów po aferze taśmowej).

Owocem tego całego cyrku będzie utopienie Polski na kolejne miesiące w sporze wokół spraw niewiele znaczących dla przeciętnego Polaka. Tworzy też niebezpieczeństwo tworzenia przez opozycję alternatywnego systemu wobec struktur państwa – głośne proklamowanie przez odsuniętych od władzy polityków nieważności budżetu czy ustawy dezubekizacyjnej może oznaczać, że niektóre organy państwowe i samorządowe zaczną działać tak, jak gdyby tych aktów prawnych nie było. Znów rozgrywki partyjne przeważyły nad interesem Polski. Przestrzegam jednocześnie przed błędną interpretacją mojego tekstu i uczestnictwem w manifestacjach poparcia dla Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego i jego przybocznych. To oni ponoszą winę za rozpętanie tej burzy.

W ciągu tej kadencji polskiego parlamentu ujawniły się wszystkie patologie systemu demokratycznego. Mamy do czynienia z niszczeniem państwa przez partyjne gry i upadkiem parlamentaryzmu. Widać, że Jarosław Kaczyński usiłuje naśladować Józefa Piłsudskiego, z tym że w porównaniu do polityki władz II RP z lat 30. jest dużo bardziej pobłażliwy dla opozycji. A taka arogancja w zestawieniu z determinacją drugiej strony – spowoduje utratę władzy przez PiS. I to najprawdopodobniej nie na rzecz sił narodowych, ale lewicowo – liberalnych.

Szkoda Polski!