Arkadiusz Miksa – Oblicza syjonizmu

Jakiś czas w pakiecie rożnych dokumentów i materiałów, które otrzymałem od żołnierza Armii Krajowej znalazł się Biuletyn Informacyjny Zarządu Propagandy i Agitacji Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, o intrygującym tytule: „Syjonizm jako instrument wojny psychologicznej”. Tytuł intrygujący zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę pod uwagę czas publikacji, a był nim maj 1968 roku.

Materiał zawarty w publikacji składa się z dwóch części: zasadniczej w której Józef Dubiel dokonuje analizy wykorzystania ideologii syjonizmu w walce informacyjnej oraz z materiałów uzupełniających tematykę artykułu Dubiela, na które składają się cztery artykuły prasowe. Józef Dubiel zwrócił uwagę, że Żydzi do zakończenia II wojny światowej w wielkiej Brytanii mięli rzecznika budowy swojego państwa w Palestynie. Po II wojnie światowej postawili na sojusz z USA, co nie powinno dziwić zważywszy na dominującą pozycję USA względem Wielkiej Brytanii.

Natomiast dziwić może sojusz syjonizmu z RFN. „W interesie globalnej strategii amerykańskiej leżało, aby z NRF – głównego instrumentu polityki amerykańskiej na kontynencie europejskim – zostało zdjęte odium potwornego ludobójstwa dokonanego przez faszyzm niemiecki na Żydach w Europie. Chodziło oto żeby przez „rehabilitację” Niemieckiej Republiki Federalnej umożliwić jej większą swobodę w działaniu politycznym. Tego zadania (…) podjęło się państwo Izrael w zamian za ogromną pomoc finansową uzyskaną od Niemiec Zachodnich w postaci reparacji”. Jak podkreśla autor analizy, Polska na forum ONZ poparła powstanie państwa Izrael, ale na zasadzie pokojowej koegzystencji z sąsiadującymi państwami arabskimi. Tymczasem państwo Izrael oparł swoje funkcjonowanie o syjonistyczną idee zakładającą agresywną ekspansję, której efektem były masowe przesiedlenia ludności arabskiej.

Światowy naród żydowski

Mimo propagandy na rzecz masowego napływu Żydów z całego świata do Izraela, wielu z nich jednak z Izraela wyjeżdżało. Potencjał państwa żydowskiego postanowiono więc wzmocnić. XXVI Kongres Światowej Organizacji syjonistycznej wysunął koncepcję tzw. światowego narodu żydowskiego. Doktryna ta zakładała, że Żydzi na całym świecie stanowią jeden naród, którego jedyną i prawdziwą ojczyzną jest Izrael. Wszyscy Żydzi bez względu na tą gdzie mieszkają i jakie posiadają obywatelstwo, powinni być zawsze wierni narodowi żydowskiemu i państwu Izrael.

Takie podejście wpisywało się w teorię o tzw. podwójnym obywatelstwie. Były premier Izraela Ben Gurion twierdził: „Syjoniści w innych krajach powinni mieć odwagę stanąć w obronie państwa Izrael nawet wtedy gdy ich rządy są przeciwko temu”. W te same tony uderzył Nahum Goldman przewodniczący Światowej Organizacji Żydowskiej: „Żydzi muszą pokonać świadomy czy też nieświadomy lęk przed tzw. podwójną lojalnością. Amerykańscy Żydzi muszą mieć odwagę otwarcie zadeklarować, że przyjmują podwójną lojalność, jedną wobec kraju w którym mieszkają a drugą wobec Izraela”.

Ponieważ diaspora żydowska rozsiana jest praktycznie po całym globie twarde lansowanie tej wizji ułatwia wywiadowi izraelskiemu budowanie siatki wywiadowczej oraz prowadzenia działalności dywersyjnej na całym świecie. Zasady podwójnej lojalności Izrael wykorzystywał jako narzędzie do walki nie tylko z ZSRR i jego satelitami, ale również w walce z tymi krajami kapitalistycznymi, które miały odwagę krytykować agresywną politykę Izraela. Dubiel jako przykład podaje osobę gen. de Gaulle, wobec którego po słowach krytyki pod adresem Izraela, rozpętana została gigantyczna nagonka, z wykorzystywaniem żydowskich ośrodków zarówno w samej Francji jak i USA oraz Wielkiej Brytanii.

Jak podkreśla Dubiel tę wywiadowczą działalność na rzecz Izraela na dużą skalę prowadzili też Żydzi z Polski. Było to związane ze znaczącym odsetkiem ludności żydowskiej z Polski, która dała początek tworzącym się strukturą państwa Izrael. Szacuje się, że z 716 tys. Żydów aż 61 tys. pochodziło z Polski. Kolejna 40 tys. Żydów wyjechało z Polski do Izraela w latach 1956-58. Byli to ludzie w większości mocno utożsamiający się z komunistycznym aparatem władzy. Po przybyciu do Izraela ludzie zadziwiająco szybko stali się gorliwymi wyznawcami syjonistycznych ideałów stając się jądrem żydowskiego nacjonalizmu.

Czołowe stanowiska w armii izraelskiej objęli byli oficerowie Wojska Polskiego np.: ppłk Leon Blacharski pracownik szyfrów MON, mjr Henryk Flaszner były pracownik Głównego Zarządu Politycznego WP, mjr Michał Góra z II Oddziału Sztabu Generalnego WP, Aron Kapłan dyrektor nauk w Oficerskiej szkole KBW, ppłk Stefan Sarnowski zastępca Szefa Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego. Podobnie sytuacja wyglądała ze znaczną częścią byłych pracowników bezpieki i Milicji Obywatelskiej.

Czołowe stanowiska w partii Ben Guriona objęli: Aleksander Berel – zastępca katedry marksizmu-leninizmu na Politechnice Warszawskiej, Włodzimierz Fedorowicz – zastępca przewodniczącego Stołecznej Rady Narodowej, Szymon Kaleberg – były kierownik katedry marksizmu-leninizmu w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, czy Marian Muszkat – profesor prawa i działacz partyjny z Uniwersytetu Warszawskiego. Wielu dziennikarzy, którzy wyjechali Polski objęło stanowiska w izraelskich mediach i to często, jak podkreśla Dubiel w zakresie antypolskiej propagandy.

Syjonizm i Niemcy

Pierwsze powojenne lata, to okres w którym zdecydowana większość Żydów nie wyobrażała sobie możliwości pojednania z Niemcami. Jeszcze w 1951 roku rząd izraelski sprzeciwiał się zakończeniu stanu wojny z Niemcami. Jednak rok później, jak zauważa Dubiel, rząd Izraela zawiera z RFN tzw. układ luksemburski na mocy którego Niemcy zobowiązują się do wypłacenia Izraelowi 3 miliardów marek odszkodowania, w towarach istotnych z punktu widzenia budującego się Izraela.

Dodatkowo Niemcy miały wpłacić 450 milionów marek na rzecz wskazanej organizacji żydowskiej która miała rozdzielić pieniądze dla Żydów żyjących poza Izraelem. W efekcie Izraelska agresja na arabskich sąsiadów w 1967 r. nigdzie nie była tak entuzjastycznie popierana jak w Niemczech. Spotkało się ono z pozytywnym oddźwiękiem w Izraelu gdzie słynna stała się wypowiedź komentatora izraelskiego radia, który izraelskie naloty na arabskich sąsiadów przyrównał do nalotów Luftwaffe na polskie miasta we wrześniu 1939 roku.

Kolejnym krokiem była izraelska rehabilitacja Niemiec. Profesor N. Rotensztrajch w 1964 r., w gazecie „Cherut” pisał: „Uwolnienie Niemców od winy wobec Żydów stanowiło ważny element w polityce niemieckiej dla zdobycia karty wstępu do grona świata. Wstęp ten był jednym z głównych celów niemieckiej „Realpolitik”. My udzieliliśmy Niemcom tego alibi, które stanowiło cel ich polityki”. RFN w ramach porozumień pobudował kilka fabryk broni w Izraelu, potencjał fabryk był tak duży, że wkrótce Izrael stał się eksporterem broni do państw NATO. W niemieckich szkołach wojskowych kształcili się izraelscy oficerowie a w Izraelu pojawili się niemieccy instruktorzy i specjaliści. Po nawiązaniu stosunków dyplomatycznych przy ambasadzie niemieckiej w Izraelu powstają ziomkostwa: Związek byłych Ślązaków w Izraelu oraz Związek byłych mieszkańców Wrocławia i Śląska, na organizacjach tych wzorował się Związek Żydów Europy Środkowej.

Wraz z pogłębiającym się procesem zrzucania odium ludobójstwa z Niemiec następował proces propagowania wizji według, Polacy byli najbardziej gorliwymi pomocnikami Niemców w procesie eksterminacji Żydów. Okazuje się, że już wtedy propagowano teorię według której obozy zagłady były w Polsce ze względu na polski antysemityzm. Dubiel podkreśla, że środowiska żydowskie zacierają ślady polskiej pomocy udzielanej Żydom oraz nie wspomina się o kolaboracji żydowskich organizacji z nazistowskimi Niemcami. „Bogaci Żydzi w USA i Anglii troszczyli się się wówczas o miliardowe wkłady w bankach niż o los milionów Żydów palonych w piecach krematoryjnych Oświęcimia” – stwierdził Dubiel. Ataki przybrały na sile po ataku Izraela na kraje arabskie, które Polska potępiła.

Kto finansuje Izrael

W materiałach uzupełniających Stanisław Albinowski w artykule „Miliardy dla diaspory” zwraca uwagę na fakt, iż Izrael jako państwo nie byłby wstanie egzystować bez pomocy z zewnątrz. Jedną z najpotężniejszych instytucji wspierających ówczesny Izrael był bank Rothschilda, który wspierał syjonistyczny ośrodek w Londynie. Po wojnie bardzo szybko rosły jednak wpływy ośrodka w USA w którym prym wiodły grupy Lechmana i Rockefellera. To właśnie grupy amerykańskie wylansowały proamerykańskiego Ben Guriona. Każdy nowy konflikt militarny powoduje niejako z automatu uruchomienie masowej zbiórki środków finansowych w diasporze żydowskiej, z której finansuje się działania zbrojne.

Z kolei Ryszard Sujecki w artykule „Dwa oblicza „JOINTU”, Dywersyjne agendy syjonizmu”, opisał działalność żydowskich organizacji charytatywnych, których agendy na terenie poszczególnych państw w tym Polski, były wykorzystywane do działalności wywiadowczej na rzecz Izraela i USA. Stanisław Baliński w tekście Syjonistyczni szpiedzy w służbie imperializmu, dokonuje charakterystyki rozbudowanego aparatu izraelskich służb specjalnych podkreślając, że ich siła bierze się również z faktu finansowania ich przez żydowską diasporę, rządy USA i RFN-u. Broszurę wieńczy artykuł „Kampania nienawiści” autorstwa Antoniego Karlickiego. Autor przytacza fragment artykułu syjonistycznej gazety „Arbieter Wort” wydawanej we Francji i Belgii, która w styczniu 1968 roku pisała: „Nasze rachunki z Polską, rachunki krwi i zrabowanego mienia pozostawionego przez miliony zgładzonych żydów-polskich obywateli pozostaje otwarte – pozostaje otwarte dla wielkiej liczby Żydów pochodzących z Polski i ich spadkobierców rozsianych po całym świecie”.

Przywołuje również inne tytuły światowej prasy żydowskiej które obciążają Polaków za współudział w zagładzie 3 milionów Żydów. Karlicki podkreśla, że są to te same tytuły prasowe, które w trakcie wojny były świadome skali zbrodni na terenie okupowanej Polski i nie zrobiły nic dla wsparcia walki z nazistami. Poza tym zwraca uwagę na paradoks, aktualny tak samo w 1968 i 2020 roku, w którym syjonista może zarzucić Polakowi antysemityzm natomiast żaden Polak nie ma prawa powiedzieć syjoniście, że jest syjonistą.

Podsumowując publikacja w doskonały sposób obrazuje stan świadomości władz PRL-u w temacie niebezpiecznego trendu jaki się wytworzył w ciągu niespełna ćwierćwiecza. Pokazuje jako szybko i łatwo pogodzić oprawców i ofiary w imię wspólnych interesów oraz jak z ofiar zrobić oprawców. Zastanawia również fakt, iż mijają kolejne dekady a polskie problemy w relacjach z Żydami pozostają niezmienne. Różnica polega jednak na tym, że ówczesne władze miały odwagę o tym mówić i podjąć działania których celem było ograniczenie wrogiego oddziaływania środowisk żydowskich podejmowanych wobec Polski. Dziś w dobie rzekomo niepodległej i suwerennej Rzeczypospolitej o podobnej postawie państwa możemy tylko pomarzyć.