Ronald Lasecki – Nie będzie żadnej ochrony życia

Obsadzony przez nominatów PiS trybunał Julii Przyłębskiej opublikował po trzech miesiącach zwłoki uzasadnienie do wyroku z 22. października ubiegłego roku zawierającego orzeczenie o niekonstytucyjności aborcji eugenicznej, czyli mordowania ludzi w stadium prenatalnym ze względu na śmiertelną chorobę lub ciężkie uszkodzenie ciała. Od czasu masowych wystąpień po ogłoszeniu wyroku, analitycy i dziennikarze powołujący się na wewnętrzne źródła w PiS podkreślali, że warunkiem opublikowania wyroku w „Dzienniku Ustaw” miało być takie jego uzasadnienie, które umożliwiałoby partii Jarosława Kaczyńskiego de facto utrzymanie „kompromisu aborcyjnego” z 1993 r.

Ogłoszone obecnie uzasadnienie spełnia ten warunek, gdyż ochronę życia ciężko chorego człowieka na prenatalnym etapie jego życia warunkuje między innymi ochroną zdrowia matki, nie precyzując jednak tej kategorii. Przy odpowiedniej interpretacji ustawowej, może to oznaczać legalizację aborcji w przypadku uzyskania odpowiedniego zaświadczenia od psychiatry, że urodzenie ciężko chorego dziecka zagraża zdrowiu psychicznemu matki. Marek Suski z PiS już zapowiedział rozpoczęcie prac nad opartą na projekcie Andrzeja Dudy ustawą aborcyjną legalizującą mordowanie ludzi z ciężkimi wadami lub chorobami wrodzonymi. Pomysł taki wcześniej zgłoszony został przez działaczy partii Korwin, obecnie zaś Krzysztof Bosak poparł możliwość organizowania przez zwolenników dzieciobójstwa wystąpień ulicznych. Równocześnie, krytycy zwracają uwagę, że ugrzęzły w martwym punkcie prace nad rządowym programem „Za życiem”.

Liberalizm francuski

Warto w tym miejscu odwołać się do doświadczenia francuskiego, towarzyszącego wprowadzeniu 26. listopada 1974 r. tzw. ustawy Simone Veil, legalizującej aborcję na życzenie (interruption volontaire de grossesse). Odbyło się to w warunkach powszechności praktyk dzieciobójczych, którym obywatelki Francji poddawały się w liczbie ok. 300 tys. rocznie, pomimo formalnego obowiązywania zakazującej tego ustawy z 1920 r.

Po II wojnie światowej ustawa z 1920 r. stała się jednak martwą literą, gdyż ograniczone społeczną traumą faszyzmu i liberalną ideologią władze nie były gotowe karać za jej nieprzestrzeganie. We Francji półjawnie działały luksusowe prywatne kliniki w których zamożne kobiety mogły bezpiecznie poddać się zabiegowi spędzenia płodu. Pomimo zakazu, zabiegi takie wykonywali także zwykli ginekolodzy, lekarze pierwszego kontaktu, pielęgniarki i położne. Nie były one wyjątkiem nawet w katolickich ośrodkach opieki zdrowotnej. Do krajów takich jak Holandia, UK i Szwajcaria organizowano z prowincjonalnych miast francuskich wyjazdy autokarowe, tablice z rozkładami których dostępne były w lokalach organizacji pozarządowych i aptekach. Swobodnie działały organizacje takie jak istniejący od 1960 r. Mouvement Français pour Le Planning Familial (MFPF), działające od 1969 r. Association nationale pour l’étude de l’avortement, powstały w tym samym roku Mouvement de libération des femmes, czy wreszcie założony w 1973 r. Mouvement pour la liberté de l’avortement et de la contraception, które otwarcie prowadziły proaborcyjną agitację i poradnictwo w tej kwestii.

W pełni kontrolowana we Francji przez loże masońskie, koncesjonowana systemowa prawica nie próbowała się nawet silić na „wojnę kulturową” z ideologami demoliberalizmu. Elementem tego ostatniego jest feminizm, wraz z jego koncepcją „wolności seksualnej” kobiety. Elementem jej budowania było wprowadzenie we Francji w 1967 r. pigułki antykoncepcyjnej, co miało dać kobiecie kontrolę nad własną płodnością, rozmontowując w ten sposób patriarchat i zaprowadzając równość płci. Z tego samego liberalnego pnia ideowego wyrosło środowisko zwolenników aborcji, pierwszą bowiem nazwą wspomnianego wyżej MFPF, pod którą występowało ono od 1956 r., było Maternité Heureuse, które swoim celem deklarowało „umożliwienie parom (…) posiadania dzieci jedynie wtedy, gdy tego zapragną”.

Paradygmat demoliberalny i zaciśnięcie reżymowej prawicy masońskiego uścisku na gardle uniemożliwiły stosowanie zapisów ustawy z 1920 r. zakazującej zarówno zabijania ludzi w prenatalnym etapie ich rozwoju, jak i skłaniającej ku temu propagandy. W otwartej agitacji proaborcyjnej uczestniczyły takie tytuły prasowe jak „Marie Claire”, „L’Express”, „Le Monde”, „Le Nouvel Observateur” i wiele innych. Na łamach tego ostatniego ukazał się w 1971 r. list 343 francuskich – jak byśmy to dziś powiedzieli – „celebrytek”, które przyznały się do dokonania aborcji. Dwa lata później 330 lekarzy francuskich sygnowało manifest, w którym przyznawali że przeprowadzają zabiegi aborcyjne. Przełom nastąpił jednak jeszcze w 1972 r. wraz z procesem w Bobigny: sądzono w nim na mocy ustawy i ostatecznie uniewinniono siedemnastoletnią dziewczynę imieniem Marie-Claire, która z pomocą matki poddała się aborcji. Wyrok uniewinniający był jasnym dowodem, że ustawa chroniąca życie ludzkie z 1920 r. jest martwym przepisem.

W kolejnych latach i dekadach formalna już tym razem liberalizacja potoczyła się bardzo szybko: po przyjęciu ustawy Veil w 1974 r. która miała początkowo obowiązywać jedynie przez pięcioletni okres próbny, w 1979 r. przyjęta została wydłużająca czas jej obowiązywania ustawa Pelletier; w 1982 r. ustawa Roudy wprowadziła refundację aborcji przez ubezpieczenie społeczne (sic!); w 1988 r. wprowadzono ustawę zezwalającą na użycie środka RU 486 umożliwiającego aborcję farmakologiczną; w 1992 r. przyjęta została ustawa Neieretz uznająca za przestępstwo utrudnianie przeprowadzenia zabiegu spędzania płodu; w 2001 r. przyjęto ustawę Aubry-Guigou wydłużającą, w porównaniu do ustawy Veil, okres w którym dozwolona jest aborcja z dziesiątego do dwunastego tygodnia ciąży, zezwalającą małoletnim na aborcję bez zgody rodziców, oraz znoszącą ograniczenia dla propagandy aborcyjnej; w 2004 r. na mocy dekretu Philippe’a DousteBlazy’ego zezwala się na aborcję farmakologiczną w warunkach domowych.

Pozostawione w ustawodawstwie liberalne „furtki” uruchomiły „efekt kuli śniegowej” a nabierająca rozpędu liberalizacja doszczętnie zdruzgotała umiarkowany początkowo zamysł stojący za ustawą Veil, której ideą pozostawało postrzeganie aborcji jako czegoś złego i jako drastycznego rozwiązania stosowanego w ostateczności. Liczba wykonywanych obecnie we Francji aborcji sięga 220 tys. rocznie i wskaźnik ten jest niższy niż w latach 1970. ze względu na między innymi pochodne wyrwie demograficznej spowodowanej aborcją starzenie się społeczeństwa francuskiego. W czasie trwającej we Francji cztery lata II wojny światowej zginęło 600 tys. obywateli tego państwa. Obecnie przez trzy lata gnie ich więcej w wyniku samej tylko aborcji.

Antyliberalizm francuski

Na paradoks zakrawa, że to właśnie we współpracującym z Niemcami konserwatywnym państwie Vichy udało się skutecznie wyeliminować aborcję, podobnie jak to dopiero faszystom udało się oczyścić południe Italii z plagi mafii. W 1941 r. Państwo Francuskie przyjęło ustawę opisującą aborcję jako „przestępstwo mogące stanowić szkodę dla jedności narodowej, Państwa i wszystkich Francuzów”. W 1942 r. na mocy kolejnej ustawy uznano aborcję za zbrodnię przeciwko bezpieczeństwu państwa i oddano do kompetencji sądów wojskowych, obciążając karą śmierci. W 1943 r. zgilotynowano nawet dla dania odstraszającego przykładu parającą się pokątnie spędzaniem płodów praczkę Marie-Louise Giraud (jej postać w 1988 r. zmitologizowali w filmie „Une affaire de femmes”jego reżyser Claude Chabrol i odtwórczyni głównej roli Isabelle Huppert). Dzięki tej polityce, państwo rządzone przez marszałka Philippe’a Pétaina opanowało i praktycznie wyeliminowało praktyki dzieciobójcze.

Przedstawiliśmy tu szerzej przypadek francuski, by unaocznić że w liberalnym reżymie politycznym pełna ochrona życia ludzkiego na jego etapie prenatalnym nie jest możliwa, ponieważ dla uczynienia jej skuteczną, należałoby wyeliminować propagandę aborcyjną, karać przykładnie winnych spędzania płodów, zamknąć granice dla „turystyki aborcyjnej”, monitorować i ograniczyć swobodę obrotu gospodarczego, a przede wszystkim prowadzić szeroko zakrojoną prorodzinną politykę społeczną, kulturalną i edukacyjno-informacyjną. Wszystkie te działania sprzeczne są z liberalnym paradygmatem społeczeństwa otwartego, wolności, równości płci, politycznej alternacji przy władzy i światopoglądowego pluralizmu mającego za punkt wyjścia liberalną antropologię polityczną i socjologiczny indywidualizm. Na działania konieczne dla skutecznej ochrony życia i wyplenienia praktyki dzieciobójstwa może pozwolić sobie jedynie państwo oparte na zasadach przeciwnych liberalnym: społeczeństwa zamkniętego, wspólnoty, autorytetu, organicyzmu, patriarchatu, silnej i zdolnej do formatowania życia społecznego władzy.

Antyliberalizm i jego upadek w Europie Wschodniej

Interesujących przykładów dostarczają tu doświadczenia Europy Wschodniej: w ZSRR życie poczęte chroniono w latach 1936-1955, w NRD w latach 1950-1972, w Czechosłowacji do 1950 r. i potem w ograniczonym stopniu do 1957r., w Rumunii w latach 1948-1957 i 1966-1989, w Bułgarii przed 1956 r. i w pewnym zakresie w latach 1968-1973, w Polsce aborcję na życzenie wprowadzono w 1956 r. W najgłośniejszym przypadku Rumunii służby bezpieczeństwa ścigały podziemie aborcyjne, zakazany był obrót środkami antykoncepcyjnymi, w zakładach pracy nad pracownicami sprawowano opiekę, by wykryć i pomóc im donosić ciążę, rodziny wielodzietne honorowano orderami, w kulturze i przestrzeni publicznej upowszechniano zdjęcia i przedstawienia matek karmiących etc. Rumunia łączyła zatem działania represyjne z motywującymi i osiągnęła sukces w postaci imponującego wzrostu współczynnika dzietności u początków kampanii demograficznej Conducatora. Załamanie polityki demograficznej państw socjalistycznych związane było z ich liberalizacją, zaś polityka ta nabierała konsekwencji w okresie konsolidacji tych państw w okresach „stalinizmu” i „breżniewizmu”.

By wrócić do obecnej polskiej sytuacji i polityki PiS, warto sięgnąć do przykładu współczesnych Niemiec: spędzanie płodu formalnie jest tam legalne jedynie w przypadku zagrożenia życia matki lub poczęcia w wyniku przestępstwa, czyli swoboda zabijania dzieci nienarodzonych jest formalnie węższa niż w Polsce. Tak jak jednak w przypadku projektu PiS, pozostawiono w Niemczech furtkę liberalizacyjną, znosząc karalność aborcji w pierwszym trymestrze w przypadku spełnienia kilku warunków proceduralnych, co sprawia że praktycznie można ją tam też wykonywać z powodów społecznych i ekonomicznych. W liberalnym reżymie polityczno-społecznym takie liberalne regulacje są jedynymi możliwymi, nawet jeśli występek składa tam niekiedy ukłon cnocie przemycając owe liberalne uregulowania w formule konserwatywnych regulacji (jak w Niemczech) lub konserwatywnych uzasadnień liberalnych regulacji (jak we Francji). Trwając w demoliberalnym paradygmacie, Polska nieuchronnie będzie się osuwać ku takiemu stanowi.

Rozwiązanie jest tylko jedno: wyjście z błędnego koła demoliberalizmu.