W sobotę 23 stycznia 2016 roku w wielu miastach Polski odbyły się marsze i wiece Komitetu Obrony Demokracji (tzw. KOD-u) będące protestem przeciwko nowelizacji o policji, zdaniem organizatorów otwierającej drogę do masowej inwigilacji społeczeństwa. Uczestnicy demonstracji kreowali wizje orwellowskiej apokalipsy, która nastanie w związku z wejściem w życie wspomnianej nowelizacji.
Nietrudno dostrzec, że inspiratorami protestów są działacze wywodzący się z przegranego w jesiennych wyborach obozu politycznego, czyli w taki czy inny sposób związani z Platformą Obywatelską lub usiłujący zastąpić ich na scenie politycznej aktywiści partii Ryszarda Petru. O wiele bardziej interesujące jest prześledzenie, co w tym zakresie (czyli inwigilacji społeczeństwa) działo się za rządów PO.
Znakiem firmowym schyłkowego okresu rządów poprzedniego obozu politycznego stała się tzw. afera podsłuchowa, która stała się początkiem końca ekipy Ewy Kopacz i z czasem zamieniła się w powieść w odcinkach, pokazując skalę zepsucia polityków PO, wprowadzając do języka potocznego wiele mniej lub bardziej (z reguły mniej) zabawnych powiedzeń. Serial zainaugurowany został opublikowaniem nagrań z udziałem Bartłomieja Sienkiewicza, ministra spraw wewnętrznych, odpowiedzialnego poprzez podległe mu służby za bezpieczeństwo kontrwywiadowcze kraju. Dzisiejszym bojownikom o wolność słowa warto dziś przypomnieć wydarzenia, które rozegrały się w redakcji tygodnika „Wprost”, który opublikował zapisy nagrań. Otóż miłujący wolność słowa rząd Platformy Obywatelskiej skierował do redakcji funkcjonariuszy ABW w celu skonfiskowania nagrań, wywierając presję na dziennikarzy „Wprost” w celu ujawnienia informatorów.
Od 2014 roku pojawiają się informacje, że polskie służby specjalne znajdują się na liście klientów włoskiej grupy hakerów Hacking Team, produkującej oprogramowanie Remote Control System, umożliwiającej zdalną inwigilację komputerów i smartfonów (oczywiście bez wiedzy użytkownika). W szczególności oprogramowanie RCS ma umożliwiać zdalne włączenie mikrofonu lub kamerki w komputerze lub smartfonie użytkownika. W czerwcu 2015 roku serwis internetowy niebezpiecznik.pl zajmujący się problemami bezpieczeństwa w internecie opublikował artykuł, z którego wynika, że w polskiej przestrzeni adresów IP wykryto ślady serwerów obługujacych infrastrukturę systemu RCS.
Latem 2015 roku w okresie kampanii wyborczej przez Polskę przetoczyła się informacja o uruchomieniu Systemu Informacji Telefonicznej dla Krajowej Informacji Podatkowej, na który wydano podobno ok. 4,5 mln złotych. Elementem tego systemu jest identyfikacja biometryczna, umożliwiająca rozpoznanie rozmówcy (podatnika) po głosie. Systemem tym zainteresował się Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych ze względu na możliwość naruszenia sfery prywatności obywateli, lecz efekty tego zainteresowania nie zostały, jak sądzę, podane do wiadomości opinii publicznej. Możliwość inwigilacji podatnika, usiłującego uzyskać odpowiedź na swoje wątpliwości podatkowe, jest szczególnie perfidna: na podstawie uzyskanych informacji co do obszaru zapytania ze strony podatnika, urząd skarbowy może precyzyjnie wytypować podatnika do kontroli, wiedząc z góry co może znaleźć w jego dokumentach finansowych. Nie trzeba dodawać, że użycie tak działającego systemu godzi w zasadę zaufania obywatela do państwa.
Z podanych przykładów widać, że w okresie rządów PO-PSL nastąpił cały szereg wydarzeń zwiększających zakres inwigilacji obywateli ze strony służb państwowych – w sposób realny, a nie hipotetyczny.
Gdzie byli wtedy dzisiejsi aktywiści KOD-ów? Nie trzeba wielkiej przenikliwości, aby dojść do wniosku, że stanowili wówczas zaplecze polityczne obozu rządzącego i wspomniane wyżej problemy nie wydawały się im godne zainteresowania. Obecna działalność KOD-ów jest jedynie elementem destabilizacji państwa w postaci w jakiej ukształtowało się po wyborach z października 2015 roku.
Pozostaje jeszcze do dopowiedzenia kwestia bardziej banalna i niemająca bezpośredniego związku z polityką: ogromna część użytkowników internetu udostępnia w sieci taką ilość informacji o sobie, że nie musi być obiektem niedozwolonej inwigilacji ze strony zainteresowanych osób czy służb państwowych. Tę myśl dedykuję szczególnie użytkownikom Facebooka i innych portali społecznościowych: przeciętny użytkownik internetu udostępnia naprawdę wiele informacji o sobie, które mogą być wykorzystana na jego szkodę. To co potocznie nazywamy „białym wywiadem” jest już dzisiaj powszechnie wykorzystywane przez rekruterów agencji pracy, banki badające swoich przyszłych kredytobiorców, i.t.p…
Wbrew głoszonym hasłom o zagrożeniu inwigilacją, działalność KOD-ów dzisiaj jest przede wszystkim formą antypaństwowej agitacji, głoszonej przez przegranych polityków. Warto o tym pamiętać, oglądając telewizyjne relacje z ich protestów.