Jan Szałowski – Rzeka – przyjaciel czy wróg?


Polacy w ostatnich latach zaangażowali się tak dalece w czyszczenie ziem Bundesrepubliki z wszelkiego złomu na kółkach, że prawie zupełnie zapomnieli, że przez Polskę płyną całkiem pokaźne rzeki. Może nadeszła już pora, aby przebudzić się z tego chorego snu opartego na popularnym w niektórych warstwach micie, iż samochody i drogi bite współczesności, to jedyny miernik postępu cywilizacyjnego.

Chyba – tak mniemam – nie ma w Polsce poważnego człowieka, który nie słyszał by o słynnym utworze ‘Nad pięknym modrym Dunajem’, ale wielu – tak sądzę – zapewne woli malowniczy spływ Dunajcem. I widoki ładne i smartfony nie próżnują. A po powrocie można się pochwalić, że brało się udział w odważnej wyprawie, i nawet nikt nie zginął. Od czasów szemranej transformacji 1989 roku, Polacy coraz mniej zastanawiają się nad rolą rzek w rozwoju naszej cywilizacji. To prawdziwy dramat! Postarajmy się więc odpowiedzieć na pytanie, czy rzeki są przyjacielem, czy też wrogiem naszej europejskiej cywilizacji.

Wielkie cywilizacje od Bliskiego aż po Daleki Wschód rozwijały się w przestrzeni wokół znaczących rzek. Nie tylko dlatego, że to były wielkie przeciekające zbiorniki wody słodkiej, ale także z powodu olbrzymich możliwości komunikacyjnych. Płaskodenne łodzie przemierzały niepoliczalne łącznie kilometry tych rzek. Wokół nich tworzyły się duże i znaczące państwa. Taką rzeką dla cywilizacji śródziemnomorskiej był Nil a później także Rodan. Gdy trwało Imperium Romanum dwie ważne rzeki – Ren i Dunaj – były rzekami granicznymi. Można je porównać w pewnym sensie do Muru Chińskiego, ale już w średniowieczu obie te rzeki integrowały Europę jako całość. Chrześcijańską Europę. Żegluga śródlądowa była istotnym uzupełnieniem żeglugi morskiej. Oba te segmenty tworzyły integralną całość od Bałtyku i Morza Północnego aż po Morze Śródziemne. Związek Hanzeatycki łączył miasta nadmorskie i te leżące setki kilometrów od morza. Ten Związek – a dokładniej miasta do niego należące – posiadał w szczytowym okresie aż tysiąc statków morskich. To była prawdziwa potęga morska, o której dzisiaj się zapomina. Nie ma Europy bez rzek. Wiele miast powstało w pobliżu brodów, dlatego niejednokrotnie w swych nazwach nawiązują do tego. Tak jest przykładowo w języku niemieckim (Frankfurt, Schweinfurt, Klagenfurt), czy też polskim (Brodnica, Bródno). W Polsce spichlerze powstawały nad Wisłą (Kazimierz Dolny, Grudziądz), gdyż było to – z ekonomicznego punktu widzenia – niezwykle racjonalne ich usytuowanie. Od końca XV wieku w Królestwie Polskim obowiązywało prawo pozwalające wszystkim na swobodną żeglugę rzeczną. Od XVIII wieku budowano kanały śródlądowe, by łączyć dorzecza Wisły i Dniepru a także Wisły i Niemna. Kanał Augustowski ukończony w 1839 roku był wspaniałym przykładem sztuki inżynieryjnej. Współcześnie walory tego kanału dostrzega prezydent sąsiedniej Białorusi, który wykorzystując jego atrakcyjność, ma nadzieję na ożywienie turystyki na białorusko – polskim pograniczu. Jak widać Aleksander Łukaszenka dba o interesy swojego kraju.

Maszyna parowa, nim z przemysłu i górnictwa trafiła na drogi żelazne, to najpierw znalazła zastosowanie w żegludze wodnej – rzecznej i przybrzeżnej, by później także kroić fale Atlantyku i innych oceanów. Amerykanin Robert Fulton swój pierwszy parowy statek pasażerski zbudował już w 1807 roku, w środku wojen napoleońskich. Dwa lata wcześniej, w 1805 roku, we francuskim Ministerium Wojny zaproponował przewiezienie na takich statkach wojsk francuskich przez Kanał La Manche, ale ministerialni biurokraci nie docenili jego geniuszu. W tym czasie Królewskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Warszawie kilkakrotnie rozpisywało konkurs na projekt połączenia dróg wodnych Łaby, Odry, Wisły i Dniepru. Nadaremno, nikt nie posiadał całościowej koncepcji połączenia rzek na linii Wschód – Zachód, ale na szczęście pojawiły się cząstkowe rozwiązania takie, jak Kanał Augustowski, na budowę którego zaciągnięto nawet pokaźny kredyt w banku angielskim. W XIX wieku w Europie wybudowano dwa ważne kanały – Kiloński i Koryncki, które w obu przypadkach, w wymiarze lokalnym, znacznie skróciły drogę morską. Anglia w XIX wieku pokryła się siecią obmurowanych kanałów, które są sprawne do dnia dzisiejszego. Ich szerokość dostosowana była do wymiarów barek rzecznych. Budowano je nawet wtedy, gdy Anglia i Europa pokrywała się siecią dróg żelaznych, gdyż żegluga wodna jest znacznie tańsza od transportu drogowego czy też kolejowego. Jest także bardziej ekologiczna i nie powoduje konieczności wyburzeń, które są nieodłączne w wypadku budowy linii kolejowych lub nowoczesnych tras drogowych.

Warto zwrócić uwagę na pewien istotny problem, który w wielkiej mierze występuje w Polsce po roku 1945. Poza budową ograniczonej liczby zapór i śluz, w Polsce nie wypracowano żadnej sensownej polityki rzecznej. Polska nawet nie potrafi poradzić sobie z powodziami, gdyż nie oczyszcza się rzek z niesionego z gór piasku, drzew a także nie usuwa się krzaków i nie zbiera śmieci, które gromadzą się w wielu miejscach na rzekach. W istniejącym przez lata bałaganie, tereny zalewowe bezmyślnie zabudowano blokowiskami (szczególnym przypadkiem jest zbudowanie wielkiego osiedla bloków we Wrocławiu, które dramatycznie zalane zostało w czasie słynnej powodzi stulecia w 1997 roku) i osiedlami domków jednorodzinnych (tutaj warto wspomnieć o całym osiedlu zbudowanym na terenach zalewowych dołączonych do Sandomierza). A przecież ktoś najpierw wydał tysiące zezwoleń budowlanych, co świadczy o tym, że kasta urzędnicza ma się dobrze, chociaż niewiele przejmuje się skutkami swoich decyzji. O oderwanych od rzeczywistości wypowiedziach polityków – i ich wizytach na walach przeciwpowodziowych – już nie wspomnę, by oszczędzić im wstydu.

Jest jeszcze jeden istotny problem – elity wyhodowane po 1945 roku są niezdolne do zintegrowania polskich rzek z dużymi miastami. Taki szczególny przypadek – i to w skali Europy – dotyczy zwłaszcza stolicy naszego państwa. Każdy, kto kiedyś przeglądał stare zdjęcia, książki lub oglądał filmy albo kroniki filmowe, wie, jak bardzo Warszawa była zintegrowana z Wisłą. Wie, jak wielką rolę w życiu miasta, pracy i odpoczynku odgrywała ta rzeka. Jeżeli ktoś interesował się polskim malarstwem XIX wieku, to nie mógł nie widzieć obrazu ‘Piaskarze’ Aleksandra Gierymskiego. Co z tego zostało dzisiaj w Warszawie, i jak wiele lat jeszcze współpracownicy prezydent Warszawy potrzebują, aby przybliżyć miasto do Wisły, zintegrować ku obustronnej korzyści.

Transport rzeczny odgrywa nadal wielką rolę w Europie. Nasz zachodni sąsiad posiada najbardziej rozwiniętą sieć dróg wodnych na kontynencie. Pora, aby także u nas ożywić szlaki rzeczne, skoro takie plany – wówczas niezrealizowane – istniały już ponad dwieście lat temu. Odbudowane drogi rzeczne mogą poważnie odciążyć polskie autostrady, ale trzeba uważać na środowiska eko-terrorystów, które się natychmiast ożywiają, gdy tylko Polska budzi się ku chociażby niewielkiemu rozwojowi. W Niemczech ekolodzy chwalą system swoich dróg rzecznych, ale w Polsce tzw. ekolodzy już szykują się do czynienia zamętu. Polityka morska i polityka rzeczna państwa polskiego mogą być poważnym czynnikiem modernizacji i rozwoju ekonomicznego Polski, ale trzeba zawczasu skutecznie okiełznać ekologicznych terrorystów. Nie ma innej możliwości. Zaniechanie tego może przynieść jedynie opłakane dla Polski skutki