Karliński: „Afera SKOK Wołomin to swoisty program 500 minus”

„Afera SKOK Wołomin to największa afera finansowa jaka się zdarzyła w Polsce powojennej” – twierdzi Marcin Karliński, prezes Stowarzyszenia Wspierania Spółdzielczości Finansowej im. Św. Michała, reprezentujący poszkodowanych w aferach SKOK.

Na czym polega polska afera szyta na miarę słynnej „Water Gate” dowiecie się Państwo z poniższego fragmentu tekstu „Polnische politcal fiction” opracowanego dla dzienników „Die Welt” i „Stern”.

(…) Funkcjonowanie tytułowej politycznej fikcji wymaga, jak to określa prezes Jarosław Kaczyński, dyscypliny medialnej, dlatego o seryjnej upadłości kilkudziesięciu banków i kas spółdzielczych w ostatnich 4 latach, panuje całkowite milczenie, a jest o czym mówić, bo zniknęły całe rezerwy gromadzone przez blisko 30 lat w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym (BFG), czyli ok. 10 mld zł. To pieniądze niczyje, pochodzące ze składek banków, więc społeczeństwo nawet nie zauważyło, że ktoś je okradł na taką skalę – wszyscy klienci upadłych banków dostali z tego funduszu zwrot utraconych depozytów, z wyjątkiem garstki 800 osób, które posiadały oszczędności powyżej gwarantowanych 100 tys. euro. To
klienci tylko jednej flagowej kasy systemu SKOK – spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych, idei przedwojennej spółdzielczości, reaktywowanej po 1989 roku przez Grzegorza Biereckiego, aktualnie senatora i szefa Komisji Finansów Publicznych Senatu RP, a kiedyś wieloletniego prezesa instytucji nadzorującej, Kasy Krajowej SKOK. Ta flagowa kasa, perła w koronie polskiej spółdzielczości, to SKOK Wołomin. Kiedyś powód do dumy
decydenta Prawa i Sprawiedliwości i prezesa SKOK, Grzegorza Biereckiego, kasa o największej sumie bilansowej sięgającej 3mld zł i wielokrotny „lider biznesu”. Po finezyjnej upadłości na skutek utraty płynności, w grudniu 2014 r, okazało się, że na przestrzeni 15 lat działalności, z czego 13 lat pod osobistym nadzorem prezesa Biereckiego, wyłudzono 93% portfela kredytowego. To bezapelacyjny „lider biznesu” w kategorii wyłudzeń. Po Skok Wołomin upadły lub zostały przejęte do dnia dzisiejszego jeszcze 22 kasy SKOK, to blisko połowa zasobów tego sektora bankowości. Upadłość dotknęła też kilka dużych banków spółdzielczych i sumaryczna strata to blisko 10 mld zł wypłat z BFG. Można powiedzieć, że działająca na szczytach polskiej bankowości mafia ukradła wszystko co możliwe, bez wywołania buntu społecznego.

Ten podwójny skok stulecia, można powiedzieć podwójny finansowy toeloop, w kategorii skoku na SKOK. Dodajmy skok doskonały, przeprowadzony w interesie lewej i prawej strony sceny politycznej. Przestępstwo gospodarcze niebywałych rozmiarów, które cementuje polską scenę polityczną i daje jej nieograniczone źródła finansowania na lata. Jak to możliwe, że ten przysłowiowy skok stulecia pomyślany został jako zbrodnia doskonała, że nikt o nim nie mówi ani w Polsce, ani w Europie. W końcu jedno z większych państw strefy euro, straciło w niewyjaśnionych okolicznościach całość rezerw przeznaczonych na gwarancje bankowe. Przy założeniu, że 70% polskiego sektora bankowego jest w rękach zachodnich, w Europarlamencie powinno huczeć o polskim skoku stulecia, bo za 70% strat będą musiały zapłacić ze swoich przyszłych zysków banki zachodnie i już płacą. Świadczą o tym chociażby fatalne wyniki za ostatni rok obrachunkowy Deutsche Bank Polska. Skąd taka cisza nad trumną polskiej bankowości spółdzielczej, tego najsłabiej nadzorowanego sektora przedsiębiorstw bankowych? Czyżby urzędnicy europejscy uwierzyli w bajkę o nieuchwytnych Wojskowych Służbach Informacyjnych (wywiad wojskowy), które wg wybitnego specjalisty od katastrof finansowych i lotniczych, Antoniego Macierewicza, wyniosły cały łup w nieznanym kierunku? Brzmi to jak bajka o Ali Babie i 40 rozbójnikach. Ludność tubylcza zapewne uwierzyłaby w tę bajkę naczelnego śledczego i likwidatora WSI, gdyby nie 40 sprawiedliwych, którzy stanęli na drodze mafii banksterskiej w strukturach polskiego państwa, mafii która od 30 lat moderuje polską scenę polityczną”.