Natura Polaków zawsze była przekorna. Im bardziej uciskano nasz naród, tym skuteczniejsze metody wyzwolenia wpadały nam do głowy i tym odważniejsze środki przedsiębraliśmy. W końcu nasi wrogowie zrozumieli, że ostentacją niewiele wskórają i zmienili sposób działania z siłowego na propagandowy. Mamy zatem krainę mlekiem i miodem płynącą, gdzie pieniądze sypią się z nieba nawet bezrobotnym, wszystkimi opiekuje się państwo i każdy może sobie wybrać czy chce być kobietą, mężczyzną, a nawet tęczowym lisem, jeśli tylko zechce.
Praktycznie wszystko wolno poza jedną podstawową wartością – wolnością słowa, która nie daj Boże niesie ze sobą jeszcze jakąś prawdę o otaczającej nas rzeczywistości. Prawdę mówiącą o złotych kratach, w których nas zamknięto, o świecie stającym na głowie, niszczeniu naszej kultury, fałszowaniu historii, grabieży dóbr narodowych, czy kompletnym wywłaszczeniu z suwerenności. Wobec niepokornych jednostek siejących tego typu zgorszenie stosuje się metody, których żaden okupant by się nie powstydził. Zaczyna się łagodnie, od krytyki i sugestii leczenia psychiatrycznego. Później przychodzą kontrole, naciski w pracy, szantaże, procesy i wysokie kary finansowe. Gdy to nie pomoże zamyka się delikwenta do więzienia, z którego zazwyczaj się wychodzi. Zazwyczaj, gdyż niektórzy przejawiają niezwykły opór wobec metod reedukacji. Do takich ludzi przychodzi seryjny samobójca, który w cudowny sposób znajduje rozwiązanie, by raz na zawsze uciszyć delikwenta.
Oczywiście nieoficjalnie. Toż to nie do pomyślenia, by w Europie bez granic, reprezentującej najwyższe wartości praw człowieka ktoś ginął z czyjegoś polecenia. Oficjalnie więc sam się usuwa w cień, któremu od samego początku towarzyszył proces ewaporacji, czyli całkowitego wymazania człowieka z życia publicznego. Gdy ostatecznie umiera, większość ludzi zapomina w ogóle, że ktoś taki kiedykolwiek istniał, a życie toczy się dalej…w cudownej, złotej klatce.