Sporo emocji w komentarzach politycznych wywołały obchody 75. rocznicy wyzwolenia nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau organizowane w ramach Światowego Forum Holocaustu przez żydowskiego oligarchę Mosze Kantora. Wszystko z powodu uhonorowania specjalnym głosem Władimira Putina, który zasłynął niedawno radykalnymi oskarżeniami skierowanymi przeciw Polsce, która w narracji prezydenta Federacji Rosyjskiej miała być uczestnikiem hitlerowskiego planu zagłady żydów. Sytuacja była podwójnym upokorzeniem dla Polaków, których nie tylko zupełnie pominięto w narracji o ofiarach nazistowskich zbrodni, przenosząc ciężar obchodów z historycznego miejsca jakim jest muzeum Auschwitz-Birkenau do Izraela, ale i odmawiając głosu prezydentowi RP na uroczystości, gdzie miał przemawiać Władimir Putin.
To jasny sygnał, że władze Izraela wyżej cenią sobie dobre relacje z Rosją niż z Rzeczpospolitą, a ponadto gotowe są przyjąć każde kłamstwo historyczne, aby nie skalać misternie budowanego planu. Prawdopodobnie chodzi tu o intensyfikację działań wojsk rosyjskich w Syrii, przy jednoczesnym ograniczeniu amerykańskiego kontyngentu na Bliskim Wschodzie. Objęcie prezydenckim patronatem prywatnej uroczystości organizowanej przez przyjaciela Putina dowodzi, że Izraelczycy chcą przy pomocy rosyjskich żydów zbudować alternatywę dla umocnienia swej pozycji w regionie, gwarantowanej dotychczas przez USA.
Może to oznaczać zaostrzenie antypolskiej narracji, która obecnie leży w interesie Rosji, a od dawna propagowana była przez środowiska w Izraelu. Ta cienka nić porozumienia ma szansę przerodzić się w trwały związek opłacalny dla obu stron, zwłaszcza jeśli wojska USA opuszczą Irak, a Izrael podpisze porozumienia pokojowe z Syrią. Wszystko zależy jednak od wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i Rosji, ponieważ ich wynik może zdecydować o przyszłości całego Bliskiego Wschodu.