Minęło Triduum Sacrum, minęły święta wielkanocne. Święta z zamkniętymi kościołami, z niemożnością uczestnictwa we Mszy dla większości Polaków. Wszystko z powodu zagrożenia epidemią. Ale jednocześnie 10 kwietnia kilkudziesięciu najwyższych przedstawicieli państwa polskiego przyszło na Plac Piłsudskiego uczcić rocznicę katastrofy smoleńskiej.
Każdy inny obywatel za uczestnictwo w takim „zbiegowisku” zostałby natychmiast ukarany wysokim mandatem, czy karą administracyjną. Tymczasem Jarosław Kaczyński mógł sobie pozwolić na uroczystość i na wizytę na grobie matki (za co też gdzieniegdzie można dostać mandat). Wysokie kary wymierzono też księżom nieprzestrzegającym limitu 5 osób na Mszy świętej.
Czy Smoleńsk jest dla „katolickiego” PiS ważniejszy niż najważniejsze święta chrześcijaństwa? Najwyraźniej.