Październikowe wybory parlamentarne zaowocowały pojawieniem się w Sejmie reprezentacji Ruchu Narodowego. Do Sejmu z listy Kukiz’15 dostali się Robert Winnicki, Sylwester Chruszcz, Adam Andruszkiewicz, Tomasz Rzymkowski oraz Bartosz Jóźwiak. Kolejnych kilka osób dostało się do parlamentu z poparciem RN.
Start kandydatów RN z listu Ruchu Kukiza wywołał ogromne kontrowersje wewnątrz RN i we współpracujących organizacjach – warto dodać, że bynajmniej nie bez podstaw. Aż do wyborów Ruch Kukiza nie sformułował jasnego programu wyborczego oprócz ogólnie artykułowanego sprzeciwu wobec obecnie istniejącego porządku ustrojowego. Reguły, według których wyłaniani byli kandydaci na wyborcze listy, przypominały przysłowiową „wolną amerykankę”. W szczególności na listach wyborczych Ruch Narodowy był reprezentowany w sposób nieadekwatny do potencjału organizacyjnego: jakby nie było ogólnopolskiej partii politycznej, posiadającej struktury w praktycznie całym kraju. W środowiskach narodowych nie było również jednolitego poglądu odnośnie sztandarowego postulatu politycznego Pawła Kukiza, jakim było hasło wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych. Przypadkowość w doborze wielu kandydatów powodowała, że wielu narodowców uznawało za niedopuszczalne, aby twarzą komitetu Kukiz’15 stał się Liroy, zdeklarowany lewak. Te wszystkie okoliczności powodowały, że w miesiącach letnich notowania sondażowe Ruchu Kukiza spadały i obrana przez liderów RN strategia startu w ramach komitetu wyborczego Kukiz’15 jawiła się być bardzo ryzykowną.
W tych warunkach różnice poglądów co do zasadności startu kandydatów RN z listy Kukiz’15 przekładające się niejednokrotnie na personalne konflikty zaowocowały stratami organizacyjnymi w postaci oderwania się z Ruchu niektórych osób i środowisk, z których najbardziej znanym przypadkiem było opuszczenie RN przez Mariana Kowalskiego, niedawnego kandydata w wyborach prezydenckich.
W obliczu takich okoliczności i poniesionych przez RN strat organizacyjnych należy zadać oczywiste pytanie: czy było warto? W największym skrócie odpowiedź brzmi: zobaczymy …
Ruch Narodowy powstał w atmosferze kontestacji rzeczywistości politycznej sprawowania władzy przez Platformę Obywatelską oraz wszechogarniającej ideologii liberalnej. Symbolem tej kontestacji stało się hasło obalenia „republiki okrągłego stołu” ogłoszone przez Roberta Winnickiego na Marszu Niepodległości w 2012 roku. Co z tym hasłem posłowie Ruchu Narodowego mogą zrobić z racji swojej obecności w Sejmie?
Wyniki wyborów nie pozostawiają wątpliwości: cała władza, a więc także odpowiedzialność za kształt Polski w okresie najbliższych 4 lat, przeszła w ręce posłów Prawa i Sprawiedliwości. Posiadanie większości parlamentarnej umożliwia PiS swobodne kształtowanie polskiego ustroju politycznego w zakresie wyznaczonym ramami obowiązującej konstytucji. Tak więc posłowie Ruchu Narodowego (czy szerzej patrząc klubu parlamentarnego Kukiz’15) nie mają w tym Sejmie do odegrania żadnej roli legislacyjnej, która nie byłaby zaakceptowana przez Prawo i Sprawiedliwość. W tym sensie obecny parlament nie jest czasem „obalania republiki okrągłego stołu”, którego Prawo i Sprawiedliwość jest integralną częścią. Czy w tych warunkach w obecnym rozdaniu obecność posłów RN w Sejmie nie ma sensu? To zależy w największym stopniu od nich samych.
Dla rozwoju RN posiadanie kilku własnych posłów może stanowić zaczyn stabilizacji organizacyjnej w oparciu o biura poselskie i związaną z nimi infrastrukturę. Te czynniki stanowią jednak jedynie element praktyczny, bez którego i tak w dotychczasowej postaci RN jakoś sobie radził. O wiele ważniejszym zagadnieniem jest czy Ruch będzie w stanie stać się wreszcie organizacją narodową, a więc odwołującą się do narodu jako całości, a nie będąc jedynie głosem młodego pokolenia. Bez szerokiego odwołania do całości narodu, zarówno w sensie werbalnym jak i organizacyjnym, Ruch Narodowy skazany jest na rolę satelity PiS-u i w konsekwencji marginalizację.
Bez wątpienia sejmowa reprezentacja RN stanie się obiektem działań dezintegrujących ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Jednym z aksjomatów politycznych tej partii jest dążenie do monopolu na prawicy wśród wyborców narodowych. W okresie swojego istnienia Prawo i Sprawiedliwość dokonało faktycznej dezintegracji podobnych sobie, choć usytuowanych bardziej na prawo podmiotów jak Porozumienie Prawicy, Solidarnej Polski czy w innych okolicznościach Ligi Polskich Rodzin. Nie ma powodu, aby sądzić, że podobne tendencje ze strony PiS nie wystąpią w odniesieniu do Ruchu Narodowego.
Poważnym testem samodzielności i zdolności rozwijania własnej drogi politycznej przez Ruch Narodowy będzie kwestia poparcia dla poszczególnych projektów ustawodawczych rządzącej partii. Jeżeli klub parlamentarny Kukiz’15 będzie poczuwał się do bezwarunkowego popierania projektów politycznych PiS w zamian za obietnice realizacji np. zmiany ordynacji wyborczej, wówczas w krótkim czasie stanie się satelitą obozu rządzącego. Jeszcze raz warto podkreślić, że dysponując większością parlamentarną Prawo i Sprawiedliwość nie potrzebuje innych sił politycznych do działań innych niż legitymizacji swojej polityki. Budowane przez Pawła Kukiza Stowarzyszenie na Rzecz Nowej Konstytucji nie będzie miało żadnej mocy sprawczej w realiach obecnego parlamentu i może służyć jedynie realizacji postulatów ustrojowych PiS.
Istotnym celem działania dla parlamentarnej reprezentacji Ruchu Narodowego może być testowanie wiarygodności obozu rządzącego w najważniejszych dla obozu narodowego kwestiach: stosunku do Unii Europejskiej, problemu imigracji, prawnej ochrony życia i rodziny, ochrony praw Polaków na Kresach Wschodnich, koncepcji polityki wschodniej, a w szczególności stosunku do Ukrainy i Rosji. Pomimo wykorzystywania patriotycznej symboliki Prawo i Sprawiedliwość wywodzi swój polityczny rodowód z zupełnie innych korzeni niż obóz narodowy, co znajduje swoje odzwierciedlenie nie tylko w odmiennej tradycji historycznej ale i w realizacji bieżącej polityki.
Niewątpliwie na sposób działania posłów Ruchu Narodowego będzie miało wpływ członkostwo w klubie parlamentarnym Kukiz’15. Pomimo dobrego startu medialnego posłów narodowych, m.in. Roberta Winnickiego i Tomasza Rzymkowskiego w chwili obecnej na pierwszy plan wybija się jednoznacznie propisowska narracja Pawła Kukiza i Kornela Morawieckiego.
Czas obecności w parlamencie powinien przyczynić się do budowy programu politycznego Ruchu Narodowego, który w wielu obszarach nie wykroczył poza ogólnikowe deklaracje zawarte w deklaracji ideowej ze stycznia 2013 roku, będąc jeszcze ruchem społecznym, a nie partią. Przekroczenie tego progu i budowa zaplecza eksperckiego da szansę zaistnienia Ruchu Narodowego jako samodzielnej siły politycznej. Krokiem w tym kierunku może stać się powołanie w dniu 11 grudnia 2015 roku Narodowo-Demokratycznego Zespołu Parlamentarnego, składającego się z 17 posłów i 1 senatora.
Z przedstawionych uwarunkowań wynika, że nie sposób dziś jednoznacznie ocenić przyszłości Ruchu Narodowego w kontekście wyników październikowych wyborów. Wiele ze wskazanych szans ma charakter postulatywny i to od procesów dziejących się wewnątrz RN zależy, czy zostaną one wykorzystane.
Jan Waliszewski
P.S. Przedstawiony oceny są indywidualnym punktem widzenia autora i nie stanowią w jakikolwiek sposób stanowiska RN.