Kamil Klimczak – Wrzaski korzennych, czyli powrót roszczeń i proces białostocki

Koniec czerwca był upalny nie tylko z powodu wysokich temperatur, czy pasjonujących zmagań piłkarskich na Mistrzostwach Europy. Najpierw rozpętano propagandową nagonkę wokół nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego, która rzekomo blokuje żydowskie roszczenia majątkowe. A ostatni dzień miesiąca zakończono mocnym akcentem – skazaniem działaczy ONR za hasło „A na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści”.

Zaczynając od wzmiankowanej ustawy, to jej uchwalenie nie powinno być żadnym nadzwyczajnym działaniem – kodeksy są permanentnie nowelizowane. Jednak jak się okazało ta ustawa stała się obiektem politycznego zamieszania, mimo że zawiera bardzo proste i w zasadzie oczywiste rozwiązanie. Mianowicie niemożliwe jest wzruszenie decyzji administracyjnej, nawet wydanej z rażącym naruszeniem prawa po upływie 30 lat od jej wydania. Jest to dość logiczne – zasada pewności prawa wymaga, aby po upływie pewnego czasu nagłe zmiany prawne, a zwłaszcza takie sprawy jak własność nieruchomości, nie mogły być wzruszane. To rozwiązanie ukróci w pewnej mierze praktyki znane z warszawskich afer reprywatyzacyjnych – „odzyskiwanie” kamienic na rzecz osoby nieznanej z miejsca pobytu, mającej często po 120 czy 130 lat (czyli z pewnością od dawna martwej).

Burzy, jaką wokół tego rozwiązania rozpętało Państwo Izrael, bodaj nikt się w Polsce nie spodziewał. W zasadzie władze z Tel Awiwu nie siliły się na jakiekolwiek merytoryczne argumenty, eksploatując do maksimum wątki rzekomego „polskiego antysemityzmu”. Jednocześnie PiS rozpoczął walkę na froncie wewnętrznym, atakując Konfederację, której część parlamentarzystów (partia KORWiN i Grzegorz Braun) wstrzymała się od głosu lub nie wzięła udziału w głosowaniu. Doszło do słownych przepychanek, gdy zagończycy obozu Zjednoczonej Prawicy atakowała Konfederację, że „nie wsparła powstrzymania roszczeń żydowskich”, Robert Winnicki mówił o „nieporozumieniu”, co potem zdezawuowali korwinowcy, swoją stałą śpiewką o „prawie własności” i utrudnianiu reprywatyzacji (kolejny przykład totalnej niespójności tej formacji).

Konfederacja popełniła błąd nie głosując za tą ustawą. Nie jest to, jak twierdzi rządowa propaganda, absolutne panaceum na kwestię ewentualnych żydowskich roszczeń, ale z pewnością to krok w dobrym kierunku. Kwestię reprywatyzacji trzeba uregulować jak najszybciej – a brak regulacji jest na rękę środowiskom żydowskim. Nowelizacja kpa z pewnością uporządkuje pewne sprawy. A burza ze strony Izraela jest prawdopodobnie zasłoną dymną, odwracającą uwagę od problemów wewnętrznych nowego rządu Naftalego Bennetta, zaś przy okazji uwiarygadnia Zjednoczoną Prawicę jako „obrońcę polskiej własności”. Klasyczna sytuacja win-win.

Natomiast sprawą, która jest dużo ważniejsza i niezwykle bulwersująca (to spowodowało opóźnienie ukazania się tego numeru „Chrobrego Szlaku”) to wyrok jaki zapadł w Sądzie Okręgowym w Białymstoku, skazujący dwóch działaczy Obozu Narodowo-Radykalnego za hasła wznoszone na marszu w 2016 roku (sic!), które miały rzekomo nawoływać do nienawiści (chodziło w szczególności o hasło „A na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści”). Dwóch działaczy skazano na kary więzienia – prowadzącego manifestację na rok bezwzględnego więzienia, a rzecznika ONR Krzysztofa Szałeckiego na pół roku w zawieszeniu na dwa lata. Oskarżycielem w tym procesie był Rafał Gaweł, skazany za oszustwa reprezentant Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który ukrywa się przed polskim wymiarem sprawiedliwości w Norwegii.

Oprócz wymiaru kary, który jest absurdalnie wysoki (za spalenie kukły Żyda sądy ferowały wyroki kilku miesięcy więzienia), uzasadnienie wyroku powalało poziomem ideologicznych uprzedzeń rodem z umysłów lewicowych troglodytów. I tak, jak relacjonowały media sędzia miał stwierdzić, że „analizując nagrania z białostockiego marszu: wygląd uczestników, skandowane hasła, które zaprzeczały m.in. tolerancji religijnej, wielokulturowości czy wielowyznaniowości, to nie sposób uznać, że hasło z zarzutu, może przynależeć – jak chciała tego obrona – do ideologii, czy postawy politycznej”. Ponadto okolicznościami obciążającymi miała być… historia ONR czy na przykład… „napięcie emocjonalne z jakim wykrzyczano hasło”.

Dziwnym trafem, uniewinnione zostały w tym procesie osoby, które już od dawna nie są związani z organizacją narodowych radykałów, w tym Robert Bąkiewicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości i jego współpracownicy (których organizacje zostały wspomożone przez rząd kwotą około 4,5 miliona złotych). Wszak nie może być tak, że państwowe pieniądze płyną do osób skazanych.

Sentencja wyroku, jego uzasadnienie, a także koincydencja czasowa z innymi wydarzeniami (proces był naprawdę szybki – zajął niecałe 2 miesiące) daje niezwykle dużo do myślenia. Ingerencje w polskie prawodawstwo, a także robienie nie tylko z osób narodowości żydowskiej, ale nawet z wyznawców konkretnej ideologii politycznej – syjonizmu – świętych krów, dogłębnie pokazuje, że „prawicowy”, „patriotyczny” i „dotujący faszystów” rząd przyspieszył tempo przemian Rzeczypospolitej Polskiej w Rzeczpospolitą Przyjaciół – czyli Po-lin. Obserwujmy uważnie przyszłe wydarzenia – mycki… znaczy maski będą spadać z głów.