Jedną z tych rzeczy we współczesnym postępowym świecie, których nie potrafię zrozumieć, jest dążenie przez niektórych ludzi uznania za jedno z praw człowieka – prawo do aborcji. Zadziwia mnie ich upór i determinacja.
Spędzanie płodów nie jest niczym postępowym. Spędzanie płodów jest tak stare, jak ludzkość, proceder ten praktykowany był od zawsze. Aborcja była powszechna w starożytnej Grecji i Rzymie. Wielu filozofów tamtego okresu wypowiadało się z aprobatą wobec aborcji, ba nawet wobec eugeniki. Ciekawe, że ci starożytni, którzy byli przeciwni powszechnej aborcji, chociażby Arystoteles potrafili uzasadniać „wyjątki” – wyjątkowe sytuacje, w których aborcje wykonać jednak można. Zadziwiające natomiast jest, że filozofowie chrześcijańscy, którzy w swych poszukiwaniach zajmowali się najczęściej początkiem życia, tajemnicą zjednoczenia ciała i duszy w chwili poczęcia, to spędzanie płodów, aborcję potępiali. Naukę taką w kościele głosili Ojcowie Kościoła, Papieże, Doktorzy, święci, badacze nauk ścisłych i filozofii.
Atenagoras, jeden z greckich pisarzy kościelnych, przypomina, że chrześcijanie uważają za zabójczynie kobiety, które stosują środki poronne, ponieważ dzieci, chociaż jeszcze ukryte w łonie matki, „są już otoczone opieką Bożej Opatrzności”
Tertulian, pisarz łaciński, stwierdza: „Kto nie pozwala człowiekowi się narodzić, zabija go przed czasem: nie ma znaczenia, czy zabija się osobę już narodzoną, czy też powoduje się śmierć w chwili narodzin. Jest już człowiekiem ten, kto ma nim być”
Ale wracając do owych „wyjątków”. Zadziwiające, że historia i tu zatacza koło. Choćby Tertulian – pisał, że wolno dokonać aborcję, jeśli płód ułoży się poprzecznie i może przy porodzie zagrozić życiu matki, współcześnie już potrafimy sobie radzić w takich przypadkach. Owe „wyjątkowe sytuacje” zawsze znajdują poparcie, jeśli nie większości to wielu. Zadziwiające jest nawet, że współcześnie w Polsce wielu prolajferów broni tzw. Nietykalnego – Świętego Kompromisu – ustawy z 93 roku o planowaniu rodziny i nie było woli politycznej, czego byliśmy świadkami niedawno, aby tę ustawę zaostrzyć, jak mówią obrońcy kompromisu, albo też złagodzić, jeśli chodzi o los dzieci zagrożonych tą ustawą – dzieci z wadami wrodzonymi, dzieci poczęte w wyniku gwałtu kobiety (dzieci, które mogłyby zagrażać życiu matki, medycyna w praktyce nie odnotowuje). Ale z drugiej strony zadziwiające, że współcześnie, w dobie tak rozwiniętych technologii ultrasonograficznych, kiedy jesteśmy w stanie w wysokiej rozdzielczości oglądać rozwijające się dzieci w łonie matki, potrafimy jeszcze prowadzić spory o początku życia ludzkiego. Okazuje się że można – ideologia gender kwestionuje prymat nauk przyrodniczych i uzurpuje sobie pierwszeństwo w refleksji. A niektórzy działacze genderowi posuwają się do takich postaw, że oto, jak nawołuje jedna z aktywistek – skoro jesteśmy w stanie bronić swych idei na śmierć i życie, to powinniśmy być w stanie dla idei zabić. To są skrajności, ale tych skrajności jest coraz więcej: powszechna procedura invitro, eugenika po porodzie, eutanazja, agresja aktywistek ruchów genderowych, feministycznych i gejowskich.
Właśnie w moim osłupieniu i zadziwieniu tym co widzę i słyszę, co powinno przerażać i napawać lękiem – kościół po raz kolejny, tak samo jak od 2000 lat zapewnia o swojej trosce o najmniejszych, bezbronnych, również o dzieci mające się narodzić i zaprasza do włączenia się w tę troskę, zaprasza do wzięcia odpowiedzialności w tej dziedzinie.
Jak pisze EWANGELIA GAUDIUM o dzieciach mających się narodzić: są one najbardziej bezbronne i niewinne ze wszystkich, a dzisiaj chce się je pozbawić ludzkiej godności, aby robić z nimi to, co się chce, pozbawiając je życia i ustanawiając prawa, by nikt nie mógł temu przeszkodzić.
Wydaje się, że najważniejsza jest deklaracja każdego z nas, osobista deklaracja, że jestem za życiem, za ochroną życia, szacunkiem dla ludzkiego życia. TAK, wybieram kościół, wybieram postawę modlących się Amerykanów przed klinikami aborcyjnymi, modlących się Argentyńczyków broniących świątynię przed rozwścieczonymi feministkami, wybieram postawę sióstr zakonnych prowadzących domy samotnych matek, przytułki, czy jadłodajnie, wybieram postawę rodziców wychowujących dzieci, przyjmujących każde poczęte dziecko, czy to swoje, czy adoptowane, czy zdrowe, czy niepełnosprawne. TAK, wybieram postawę tych rodziców, którzy zrobili badania prenatalne i wiedzą, że ich dziecko mając wady genetyczne może nie doczekać porodu, nie wykonują aborcji, ale cieszą się każdą chwilą ze swoim dzieckiem. TAK, jestem przekonany, że każda ludzka istota jest zawsze święta i nienaruszalna w każdej chwili życia, jest święta w każdej fazie swego rozwoju.
Nie powinno się oczekiwać, że Kościół zmieni swoją postawę w tej kwestii. Tu nie może być miejsca na reformę, czy aktualizację, bo to „niepostępowe” Nie można rozwiązywać ludzkich problemów zabijaniem innych ludzi. Zabijanie ludzi jest niepostępowe. Koniec. Kropka.
Nie jest żadnym postępem rozwiązywanie problemów przez eliminację ludzkiego życia.
I tylko na koniec muszę sobie jeszcze odpowiedzieć na pytanie, czy ja czuje się odpowiedzialny? Czy pomagam kobietom znajdującym się w ciężkiej sytuacji, w której aborcja jawi się im jako szybkie rozwiązanie? Czy potrafię wczuć się w sytuację kobiety zgwałconej lub kobiety żyjącej w skrajnym ubóstwie?
Michał Owczarski