W przeddzień rocznicy jednej z największych tragedii w nowożytnej historii Polski, przedstawiamy kilka cytatów z roku 1944 nt. tego wydarzenia. Lektura może być bardzo pouczająca – w przeciwieństwie do insurekcyjnych bredni, szerzonych obecnie przez neosanację.
Wnioski niech PT. Czytelnicy wyciągną sami.
Bohaterskiego waszego dowódcę oskarża się o to, że nie przewidział nagłego zatrzymania ofensywy sowieckiej u bram Warszawy. Nie żadne inne trybunały, jeno trybunał historii osądzi tę sprawę. O wyrok jesteśmy spokojni. Zarzuca się Polakom brak koordynacji ich zrywu z całokształtem planów operacyjnych na wschodzie Europy. Gdy trzeba będzie, udowodnimy, ile naszych prób osiągnięcia tej koordynacji spełzło na niczym. Od lat pięciu zarzuca się systematycznie Armii Krajowej bierność i pozorowanie walki z Niemcami. Dzisiaj oskarża się ją o to, że bije się za wiele i za dobrze. Każdy żołnierz polski powtarzać sobie musi w duchu słowa Wyspiańskiego:
…podłość, kłam.
Znam, zanadto dobrze znam.
(Rozkaz nr 19 Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego do żołnierzy AK z 1 września 1944)
Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność? (gen. Władysław Anders)
Mein Führer! Moment jest niesympatyczny. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu pięciu-sześciu tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków, będzie starta. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem (Grunwaldem) ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas – nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym (Heinrich Himmler do Hitlera, 21 września 1944 r.)
Decyzje wybuchu powstania powzięli gen. Bór-Komorowski i urzędnicy Delegat Rządu bez pozwolenia, a nawet powiadomienia przedstawicielstwa społeczeństwa, tj. Rady Jedności Narodowej. Odpowiedzialność w pierwszym rzędzie ponosi Komenda Główna Armii Krajowej. Była ona emanacją sanacyjnej kliki wojskowej, skompromitowanej już we wrześniu 1939 r. Trudno dziś orzec jaki nią przy wywołaniu powstania, postanowienie jej musi być jednak ocenione co najmniej jako lekkomyślne. Mimo to, ludzie ci próbują już dziś, – podobnie jak po 1939 r. zrzucać z siebie odpowiedzialność za spowodowaną tragedię. Podają następujące przyczyny swojego kroku: primo, że bolszewicy dochodzili do Pragi. Stwierdzonym jest jednak, że wywiad AK orientował się w charakterze zbliżających się sił sowieckich. Były to jedynie podjazdy, niezdolne do zajęcia stolicy. Secundo: że Niemcy mieli z Warszawy wyprowadzić 100 do 200 tysięcy ludzi. Stwierdzone jest jednak, że nie istniały żadne dane co do tych zamysłów niemieckich. Z drugiej strony zaś likwidacja Warszawy oddała się w ręce niemieckie bez porównania większe rzesze ludzi. Tertio: że powstanie miało być atutem dla premiera Mikołajczyka w jego ówczesnej podróży do Moskwy. W tym argumencie widać polityczną ignorancję tych, którzy podnoszą go. Powstanie było kłodą rzuconą pod nogi premierowi, środkiem, którym mógł go szantażować Stalin, uzależniając pomoc Warszawie od przyjęcia jego żądań. Wreszcie czwarta tzw. przyczyna próbuje obciążyć młodzież. Wydanie rozkazu do powstania było jakoby koniecznym, w przeciwnym razie bowiem rozgorączkowana młodzież spowodowałaby mogła szereg nieprzewidzianych, samowolnych akcji, które przyniosły jeszcze dotkliwsze straty. Nastrój rozgorączkowania zawsze narzucony był szeregom z góry. Znając swoje zasoby broni nie moglibyśmy patrzeć bez troski na wywoływane wypadki. Zresztą zbyt określona była i jest postawa młodzieży wobec bolszewików, a niepokojące wiadomości o ich stosunku do AK, abyśmy nie odnosili się z największą rezerwą do akcji, opartej na rachubach bolszewickiej pomocy.
(Oświadczenie Młodzieży Wszechpolskiej, listopad 1944)
Opr. Kamil Klimczak