Konrad Berkowicz, jeden z liderów Konfederacji zauważa, że ruchy prounijne są tak naprawdę antyeuropejskie, ponieważ stoją na straży ideologii przeczącej wielowiekowym zasadom cywilizacji łacińskiej.
„W cywilizacji europejskiej były rodziny, małżeństwa, a tu są związki partnerskie, adopcje dzieci przez homoseksualistów itd. W Europie była władza rodzicielska, a tutaj dąży się do tego, aby jak najwcześniej wysyłać dzieci do żłobków i przedszkoli, gdzie naucza się je ideologii gender. W Europie było piękno różnicy między kobietą i mężczyzną, a za to piękno daje nam się Conchitę Wurst i Annę Grodzką. To jest właśnie Unia Europejska. Sztuczny, nowy, wspaniały świat, który zaprzecza wielotysiącletniej tradycji cywilizacji europejskiej”.
Różnic semantycznych w unijnej nowomowie jest oczywiście więcej. Zdaniem Berkowicza Bruksela ukradła Polakom pojęcie „solidarności”, które dziś należy re-definiować. Eurokraci twierdzą bowiem, że „solidarność” polega np. na zmuszaniu krajów członkowskich do przyjmowania narzuconej ilości imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. „Solidarność przymusowa to socjalizm, któremu jesteśmy przeciwni” – mówi Berkowicz i dodaje, że to nie jedyne pojęcie, którego znaczenie uległo wypaczeniu za pośrednictwem europejskiej lewicy. W kręgach grupy im. Altiero Spinellego mówi się np. o podwójnej suwerenności, aby stworzyć ułudę, w której państwa członkowskie nie tracą możliwości decydowania o sobie, za to zyskują dodatkową możliwość autokontroli poprzez centralę w Brukseli.