Skandal! Proces za „antysemiting z Marzanną b’żydulą”

„Antysemiting” to autorskie pojęcie oznaczające spotkanie ludzi nie mających sentymentu do brzydoty – tłumaczył w sądzie rzeźbiarz Bartłomiej Kurzeja podkreślając, że jego performance z Marzanną Brzydulą nie miał nic wspólnego z szerzeniem rasizmu i ksenofobii. Z wydarzenia powstał jednak film, którego autor nazwał kukłę ”b’żydulą” i się zaczęło…

Kurzeja nie ukrywa, że w całym zajściu chodziło o prowokacje, która jednak mieści się w konwencji artystycznej wolności. Jako przykład podał m.in. spektakl „Klątwa” nawiązujący w wielu miejscach do symboliki chrześcijańskiej i przedstawiający ją w obrazoburczy sposób. W tym przypadku nikt jednak nie został ukarany, dlatego rzeźbiarz również spróbował swoich sił na gruncie prowokacji artystycznej i przygotował odrażającą kukłę mającą symbolizować wszystko co najgorsze, w tym przede wszystkim sprowadzanie naszej cywilizacji prawdy, dobra i piękna na tory pogardy, kłamstwa i brzydoty.

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych dopatrzył się jednak w tym występie złamania polskiego prawa. W zawiadomieniu przesłanym prokuraturze jest mowa o nawoływaniu do nienawiści na tle etnicznym i rasowym. Artysta tłumaczy jednak, że cały akt oskarżenia oparty jest na domysłach i skojarzeniach, ponieważ nigdzie wprost nie zostało powiedziane kogo tak naprawdę ma symbolizować kukła. Wbrew opinii niektórych środowisk żydowskich Marzanna nie miała na sobie elementów tradycyjnego stroju zakładanego przez wyznawców judaizmu. Nie było też na niej tarczy Dawida, ani innych znaków, czy napisów mogących wskazywać na Żydów lub jakąkolwiek inną grupę etniczną.

Sprawa trafiła jednak na wokandę i jest procedowana przez Sąd Rejonowy Warszawy-Śródmieścia. Prokuratura czeka natomiast trudne zadanie. Musi bowiem udowodnić oskarżonemu złe intencje i wykazać, że kukła miała rodowód żydowski, a ponadto ocenić czy osobliwe pożegnanie zimy taką Marzanną mieści się jeszcze w zakresie wolności artystycznej.