Z racji zbliżającej się 75. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, prezentujemy stanowisko narodowców z roku 1944, pisane po upadku powstania. Jest to szczególnie istotne wobec obecnej „polityki historycznej”, która nie dopuszcza jakichkolwiek krytycznych ocen tego tragicznego wydarzenia:
W imieniu polskiej młodzieży narodowej pragniemy zająć stanowisko wobec tragicznych wydarzeń ostatniego okresu. Uważamy za pożyteczne, by społeczeństwo w dzisiejszym okresie dezorientacji i przygnębienia poznało naszą postawę. Poza tym musimy się rozprawić z pewnymi tchórzliwymi a naiwnymi próbami obarczania młodzieży odpowiedzialnością za powstanie. Powstanie warszawskie przyniosło Polsce niepowetowane straty, prawie żadnych natomiast korzyści.
Wywołanie powstania jest karygodną zbrodnią, za którą odpowiedzialność ponoszą pewne polskie ośrodki. Tak oceniło to te wypadki społeczeństwo, tak wyglądają one w rzeczywistości. Starsi politycy wstrzymują się jeszcze od zajęcia wyraźnego stanowisko wobec tych wydarzeń. My, młodzi, uważamy, że jedynie jasne uświadomienie prawdy, może oczyścić atmosferę. Winni muszą ponieść odpowiedzialność, tylko w ten sposób zdoła się utrzymać autorytet naszych instytucji i władz. Są one stałe, niezależne od ludzi, którzy je sprawują i za ich sprawowanie ponoszą odpowiedzialność. Pozostawienie ich w rękach działaczy skompromitowanych, kompromituje tym samym instytucje, wzbudza w społeczeństwie zwątpienie w nasze zdolności państwowe.
Decyzję wybuchu powstania podjął gen. Bór-Komorowski i urzędujący Delegat Rządu bez przyzwolenia a nawet powiadomienia przedstawicielstwa społeczeństwa, tj. Rady Jedności Narodowej. Odpowiedzialność w pierwszym rzędzie ponosi Komenda Główna Armii Krajowej. Była ona emanacją sanacyjnej kliki wojskowej skompromitowanej już we wrześniu [19]39 roku.
Trudno dziś orzec jakie motywy kierowały nią przy wywołaniu powstania, postępowanie jej musi być oceniane jednak jako lekkomyślne. Mimo to, ludzie ci próbują już dziś – podobnie jak w [19]39 roku – zrzucić z siebie odpowiedzialność za spowodowaną tragedię. Podają następujące przyczyny swego kroku: primo – że Bolszewicy dochodzili do Pragi. Stwierdzonym jest jednak, że wywiad AK orientował się w charakterze zbliżających się sił sowieckich. Były to jedynie podjazdy niezdolne do zajęcia stolicy. Secundo – że Niemcy mieli wyprowadzić z Warszawy 100 do 200 tysięcy ludzi. Stwierdzonym jest jednak, że nie istniały żadne konkretne dane, co do tych zamysłów niemieckich. Z drugiej zaś strony likwidacja Warszawy oddała w ręce niemieckie bez porównania większe rzesze ludzi. Tertio – że powstanie miało być atutem dla premiera Mikołajczyka w jego ówczesnej podróży do Moskwy. W tym argumencie widać polityczną ignorancję tych, którzy go podnoszą. Powstanie było kłodą rzuconą pod nogi premiera, środkiem, którym mógł go szantażować Stalin, uzależniając pomoc Warszawie od przyjęcia jego żądań. Wreszcie czwarta tak zwana przyczyna próbuje obciążyć młodzież. Wydanie rozkazu do powstania było ponoć konieczne, w przeciwnym bowiem razie rozgorączkowana młodzież spowodować by mogła szereg samowolnych, nieprzemyślanych akcji, które przyniosłyby jeszcze dotkliwsze straty. Temu twierdzeniu musimy się jak najenergiczniej przeciwstawić. Reprezentujemy olbrzymią część młodzieży, znamy nastroje wśród jej reszty. Nastrój rozgorączkowania zawsze narzucany był szeregom z góry. Znając swoje zasoby broni nie mogliśmy patrzeć bez troski na wywołane wypadki. Wreszcie zbyt określona była i jest postawa młodzieży wobec Bolszewików a niepokojące wiadomości o ich stosunku do AK, byśmy nie odnosili się z największą rezerwą do akcji, opartej na rachubach bolszewickiej pomocy. Mimo to podporządkowaliśmy się rozkazom legalnych władz wojskowych. Było to wynikiem poczucia obowiązku i dyscypliny. Żołnierz i dowódca liniowy stanął na wysokości zadania. Wielu z naszych kolegów, z prezesem Młodzieży Wszechpolskiej na czele poległo. Niestety, ofiary ich wzbogaciły jedynie tragiczną polską tradycję powstańczą. Przyniosły korzyści, ale wrogom.
W poczuciu wypełnionego obowiązku mamy moralne prawo potępienia swych wczorajszych dowódców. Mamy też prawo żądać takich zmian w obsadzie naszych władz wojskowych i cywilnych, które by w pełni przywróciły im pełne zaufanie.
Takie jest stanowisko młodzieży wobec sytuacji wywołanej wypadkami warszawskimi. Doceniając jej tragizm, nie odwracamy się jednak ze zniechęceniem od dalszej pracy. Nauczył nas Roman Dmowski, że jesteśmy Polakami i ponosimy odpowiedzialność za losy Polski, nie tylko w chwilach rozkwitu, ale i w czasach upadku. Przeciwnie, poczuwamy się dziś do tym większych obowiązków wobec Ojczyzny, przejmujemy na siebie część ciężaru prowadzenia jej spraw, którego nie może podźwignąć starsze pokolenie.
Swój stosunek do sytuacji, w jakiej się znajdujemy obecnie, kształtujemy na następujących zasadach: jedynym rządem Polski jest rząd, znajdujący się w Londynie. Poza nim nie mogą działać wrogie nam agentury, sformowane przez zdrajców. Taką agenturą jest tzw. Komitet Wyzwolenia Narodowego, usiłujący wydać Polskę na łup Sowietom. Ludzi w niej działających potraktować należy zgodnie z przepisami prawa, dotyczącymi zbrodni stanu. (…) Podobnie potraktowalibyśmy tych, którzy poszli na podsuwaną dziś przez Niemców możliwość współpracy. Propozycje niemieckie dążą do skompromitowania nas w obozie aliantów w ostatnim decydującym okresie oraz do wyzyskania do własnych celów.
Przeciwstawiamy się wszelkim kompromisom z Rosją. Byłoby to wyrażeniem zgody na pierwszy rozbiór Polski, co pociągnęłoby za sobą, podobnie jak w wieku XVIII, dalsze rozbiory. Rosja chce z Polski uczynić republikę sowiecką i dlatego dąży do wyniszczenia wszystkich prawdziwie polskich elementów. Rosja ponosi w dużej mierze odpowiedzialność za powstanie warszawskie – jej program od lat nawoływał do zbrojnych wystąpień i przygotowywał nastrój rozgorączkowania (trudno dziś stwierdzić, czy miała wpływ w czynnikach decydujący o wybuchu powstania). Natomiast po wybuchu powstania Stalin przeszkadzał pomocy alianckiej, odmawiając baz. Pomoc sowiecka, udzielona w ostatniej fazie walk, zakrawała na kpiny – rzucono kilkadziesiąt worków zeschniętego chleba razowego i kaszy jaglanej. Mimo to marsz. Rokossowski do ostatniej chwili łudził powstańców zapowiedziami pomocy, by przedłużyć ich opór, potęgując tą drogą straty ludności polskiej.
W polityce zagranicznej musimy w dalszym ciągu szukać wsparcia u aliantów, trudno bowiem uwierzyć, by Alianci pięć lat walcząc z hegemonią niemiecką w Europie, zgodzili się na groźniejszą, zagrażającą również Azji, hegemonię sowiecką.
Wojna obecna powinna ostatecznie zlikwidować niemieckie zagrożenie dla Polski. Osiągniemy to przez ustalenie granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej – najlepszej granicy strategicznej, obejmującej tereny, które zapewnią nam potęgę gospodarczą. Jedynie na tych terenach znajdzie nowe siedziby i zwrot utraconych majątków ludność zburzonej Warszawy. W takich granicach, w oparciu o Unię Europy Środkowej, będzie Polska mogła spokojnie patrzeć w przyszłość, po ich osiągnięciu przystąpić do gruntownej, jedynie polskim interesom służącej przebudowy społeczno-gospodarczej. (…)
Wszystkich Wszechpolaków wzywamy, zgodnie z instrukcją zawartą w ,,Komunikacie Specjalnym z dnia 28.VII.44 r.” do szerzenia idei wszechpolskich wg zasad powyżej sformułowanych. W ten sposób znajdujemy trwałe fundamenty pod gmach Wielkiej Polski.
w listopadzie 1944 r.
Młodzież Wszechpolska
Środowisko Warszawskie