„PiS wyraźnie faworyzowało lewicę i sodomitów w tej kampanii wyborczej, na swój sposób oczywiście, bo oni prawie nie wychodzili ze studiów rządowej telewizji. A mówi się w środowisku dziennikarskim: dobrze, czy źle, byle z nazwiskiem. (…) PiS w ten sposób bez żadnego wysiłku ze strony własnej może się zaprezentować nie tylko w oczach swoich wyznawców, ale również w oczach duchowieństwa, jako jedyna zapora przed groźbą żydokomuny i sodomitów” – zauważa publicysta Stanisław Michalkiewicz.
Jego zdaniem mimo różnych metod stosowanych przez PiS, aby oczernić i skompromitować swoich konkurentów, zwycięstwo było raczej mizerne i nie wróży ono powodzenia kandydatowi obozu władzy w najbliższych wyborach prezydenckich. Gdyby Andrzej Duda przegrał wyścig o fotel głowy państwa rząd będzie potrzebował koalicji do przegłosowania prezydenckiego weta. Naturalnym sojusznikiem będzie oczywiście PSL wykazujący permanentną zdolność zawierania sojuszy z każdym, kto gotów jest podzielić się władzą. Mimo to w rachunku nadal brakować będzie 11 posłów. Dokładnie tylu, ilu obecnie ma Konfederacja. To stwarza wielką szansę do negocjacji konserwatywno-liberalnych postulatów i to bez wchodzenia w koalicję! Wystarczy postawić warunek poparcia ustawy, na której zależy rządzącym w zamian za np. zmiany w prawie ważne dla Konfederacji. Czy rząd skorzysta z tej opcji, czy skupi się na tzw. „zarządzaniu kryzysem”, tj. permanentnej niezdolności sprawowania władzy, okaże się już wkrótce.