Występujący jako ekspert lokalnej, łódzkiej telewizji Toya, mecenas Tiutiunik jest w błędzie, twierdząc, jakoby orzeczenie TK uznające niekonstytucyjność art 138 kodeksu wykroczeń narusza ochronę jakiejkolwiek mniejszości, a w szczególności jakiejkolwiek mniejszości seksualnej. Przepis ten, jak i cały kodeks pochodzi z początku lat 70-tych XX w. kiedy to mniejszości seksualne, w tym także homoseksualizm, zgodnie poczytywane były przez kryminologów jak zboczenie. Niepodobna, by ochroną zboczeń parali się twórcy kw i w ogóle całego prawa karnego w PRLu. Innymi słowy tzw. prawa zboczeńców seksualnych nie były przedmiotem ochrony art. 138 kw.
Co zaś? W systemie minionym, nakazowo-rozdzielczym skąpa i niewystarczająca w stosunku do potrzeb ludności była ilość zakładów świadczących usługi dla tejże. Pamiętam, że w tamtych czasach ponad godzinę czekało się w kolejce np. do fryzjera męskiego, by przed Sylwestrem uporządkować fryzurę, czy też pralni chemicznej, by zdać do odświeżenia palto zimowe. Przeciążenie zakładów usługowych klientelą mogło być przyczyną sprawczą zamykania przed nią drzwi, czyli odmową wykonania usługi. By temu zapobiec peerelowskie prawo wykroczeń w stosunku do sanacyjnego z 1932r. zostało wzbogacone o przepis art. 138 kw, penalizujący odmowę wykonania usługi przez krawca, szewca, szklarze, fryzjera, czy też praczki. Dobrem chronionym był zatem klient w ogólności, nie zaś klient-zboczeniec seksualny. Ja pamiętam, że np. u fryzjera nowy klient był wpuszczany aż do godziny określonej jak koniec pracy zakładu. Natomiast fryzjer pracował aż do „ogolenia” ostatniego klienta… Takie to były onegdaj warunki pracy usługodawców… A co by było, gdyby na godzinę przed określoną na drzwiach zakładu godziną pracy fryzjer poinformował klienta, że dziś już go nie obsłuży, bo w kolejce czeka jeszcze 5 klientów, a po dzienniku leci transmisja finału Pucharu Mistrzów Krajowych. Klient ów mógłby złożyć organom zawiadomienie i miałby kolegium, jako że swoim zachowaniem wyczerpał znamiona przepisu art. 138 kw w części odnoszącej się do usług. A zatem przedmiotem ochrony tego przepisu był każdy klient, czy konsument socjalistycznego zakładu świadczącego usługi lub jednostki handlu detalicznego.
Współcześnie, zupełnie inaczej rzecz się ma cała z usługami dla ludności. Zakładów fryzjerskich jest „skolko ugodno” i panie fryzjerki w kwiecistych fartuszkach wyczekują klientów, przy dzwiękach hitów muzycznych z komercyjnych stacji radiowych. Żadna z nich nie powie, że pedałowi fryzury nie poprawi, bo liczy się każdy klient, o którego krucho. Gdyby zaś tak powiedziała, ten pokazawszy jej kółko na czółku, udałby się do sąsiedzkiego przybydku świadczącego usługi dla ludności i tam miałby okazję wzbogacić kasę jednym lub kilkoma banknotami, które tam by skwapliwie przyjęto, no bo czynsz płacić trzeba. Rynek i jego twarde prawa regulują tym wszystkim.
Nie inaczej jest kiedy jakiś dewiant zamawia w punkcie usługowym usługę niemoralną, lub też której produkt ma być niemoralny. Tu także usługobiorca może odmówić wykonania obstalunku, bo przecież klient, któremu pokazano drzwi może znaleźć usługodawcę równemu moralnie sobie i tam zamówić dzieło.
Zatem przepis art. 138 kw, potrzebny w PRLowskim systemie gospodarczym, stał się przepisem zbędnym w czasach współczesnych, w III RP, której zasadą podstawową jest gospodarka wolnorynkowa, a co za tym idzie wolność wykonywania lub niewykonywania usług. O tym wszystkim powinni wiedzieć ci wszyscy, którzy zajmują się pracą nad tworzeniem prawa, lecz niestety nie wiedzieli. Także różni komentatorzy kodeksu wykroczeń nie pokusili się o taką refleksję na temat sensu istnienia art. 138 kw wprowadzonego na potrzeby gospodarki nakazowo-rozdzielczej, w warunkach gospodarki wolnorynkowej. To, co na temat tego przepisu mogłem przeczytać w komentarzu z XXI w. było przepisane ze starego komentarza sprzed 40 lat. To nie błąd, to wstyd.
I nie jest tak, jak chce tego mec. Tiutiuniuk, jakoby zmiana systemu gospodarczego powoduje zmianę dobra chronionego, na nieznane dotychczas dobro chronione, jakim są, jego zdaniem, rzekome prawa dewiantów. By te prawa stały się przedmiotem ochrony, niezbędna byłaby nowelizacja kodeksu, w tym przypadku kodeksu wykroczeń.