Stany Zjednoczone ustami Donalda Trumpa przedstawiły niedawno światu „Deal stulecia”, czyli plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu, który ma położyć kres konfliktom na linii Palestyna-Izrael. Światowe mocarstwo zaproponowało bowiem utworzenie niepodległego państwa palestyńskiego, na co zgodę wyraził już Izrael. I tu padło pierwsze podejrzenie – dlaczego rząd Benjamina Netanjahu wyraził akceptację wobec projektu, którego kluczowe założenie, tj. deklaracja niepodległości Palestyny, było wcześniej nie do pomyślenia?
Odpowiedź można znaleźć jeszcze przed zagłębienie się w postanowienia amerykańskiego planu. Otóż porozumienie było negocjowane jedynie ze stroną izraelską i zakładało kompromis między rządem, a opozycją. Choć brzmi to jak kiepski żart, tak niestety wygląda budowa pokoju na Bliskim Wschodzie w wykonaniu USA. Co zatem zostało wynegocjowane w trakcie żydowsko-żydowskich rozmów pod amerykańską kuratelą? Przede wszystkim wyrażono zgodę na powstanie rezerwatu dla Palestyńczyków, funkcjonującego pod roboczą nazwą „niepodległego państwa – Palestyny”. Co prawda do czasu zakończenia „negocjacji pokojowych” strona palestyńska będzie musiała wycofać się ze wszystkich postępowań toczonych przeciw Izraelowi na arenie międzynarodowej, a także zrezygnować z ubiegania się o członkostwo w ponadnarodowych organizacjach, ale za to zyska status niepodległego państwa! Państwa, które nie będzie posiadało własnej armii, bo to jedno z kluczowych postanowień pokojowego traktatu, ale za to rola obrony jego granic przypadnie armii izraelskiej, która zachowa też prawo do wykorzystywania swych baz wojskowych na terenie Palestyny oraz kontroli nad przestrzenią powietrzną i wodami terytorialnymi nowego państwa. To wszystko oczywiście nie za darmo! Za swe hojne usługi w obronie palestyńskiej suwerenności granic Izrael ma otrzymać godziwą rekompensatę finansową i terytorialną. Traktat pokojowy sankcjonuje bowiem żydowską okupację Zachodniego Brzegu Jordanu, gdzie od lat kwitnie nielegalne osadnictwo. Izrael utrzyma też swą jurysdykcję nad Jerozolimą. Na szczęście poszatkowane terytorium palestyńskie zostanie wzbogacone linią mostów i tuneli, dzięki którym Arabowie będą mogli przemieszczać się nie niepokojąc swą obecnością żydowskich osadników.
Jak widać jest to plan niemal wymarzony dla zachowania pokoju w tym rejonie świata, lecz gdyby Palestyńczycy nie zrozumieli hojnej oferty amerykańskiego prezydenta, to zagroził on, że w przeciwnym razie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej będą wspierać tylko Izrael i nie poprą więcej żadnych palestyńskich wniosków o niepodległość. W świecie arabskim taka deklaracja wywołała zaskoczenie i niedowierzanie, ale jedynie pod względem bezczelności Donalda Trumpa, który de facto zagroził, że w razie odrzucenia pokojowego planu amerykańska polityka nie ulegnie zmianie.
Wydawałoby się, że ten odległy konflikt nie ma większego znaczenia dla Polaków. Wkrótce może się jednak okazać, że podobne hojne oferty zostaną przedłożone także władzom RP, które podczas 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau zaprezentowały niezwykły protokół dyplomatyczny wskazujący, iż to strona izraelska jest gospodarzem na polskiej ziemi. Świadczyło o tym ustawienie flag, z których pierwsza była symbolem narodowym Izraela, a flaga polski, jako kraju gościa, stała druga. Czy więc teren wokół Oświęcimia jest izraelską enklawą w Polsce? I czy już wkrótce rozpocznie się budowa tunelów dla szczurów, którymi Polacy będą mogli swobodnie przemieszczać się po własnej ziemi, nie niepokojąc przybyszów z Bliskiego Wschodu? O tym już dziś w Komentarzu Koniecznym! Na program, jak zwykle, zaprasza Piotr Korczarowski i Kamil Klimczak!