W tym miesiącu mija dokładnie sto lat od śmierci Ludwika Zamenhofa. To doskonała okazja, aby spojrzeć na fenomen konkretnej propozycji języka dla wszystkich.
Języki o zasięgu większym, niż tylko wąska baza etniczna, istniały już w czasach Chrystusa. W kręgu kultury śródziemnomorskiej były to greka, łacina i aramejski, ale gdy spojrzeć na inne cywilizacje także m.in. sanskryt (mowa Ariów), czy też mandaryńska odmiana języka chińskiego. Nie należy także zapominać o trwającej przez wiele wieków roli języka perskiego a od ponad tysiąca lat także arabskiego.
Elity Imperium Romanum – największego imperium w dziejach ludzkości – przez kilka stuleci były bilingwalne, więc raczej powinno się mówić o literaturze grecko-rzymskiej, niż o dwu odrębnych literaturach, jak to jest traktowane współcześnie. W XIX stuleciu mapa językowa świata kształtowała się zdecydowanie odmiennie. W miejsce bilingwalnych elit antyku pojawiły się elity narodowe, które w szczególny sposób preferowały język francuski. Gdy powoływano Światową Unię Pocztową, to nie było wątpliwości, że językiem Unii będzie język francuski, co pozostało do dzisiaj w terminologii związanej z obrotem pocztowym. Język angielski dopiero czaił się za rogiem, zaś żaden inny język świata nawet nie mógł marzyć o konkurowaniu z językiem francuskim.
W tych realiach – latem 1887 roku ukazują się cztery broszury z ofertą neutralnego języka dla wszystkich. Autor propozycji nie jest pewien swego sukcesu, więc ukrywa się pod pseudonimem Doktor Esperanto. Kim jest ten niespełna 28.letni mieszkaniec Warszawy? Pochodzi z Białegostoku z rodziny żydowskiej, niemal całą swoją edukację, włącznie ze studiami medycznymi w Moskwie, odbył w języku rosyjskim. Jest to jego pierwszy język, jeżeli chodzi o stopień opanowania, ale Zamenhof zna dobrze także kilka innych języków. Od dzieciństwa zamyślał o języku łatwym dla wszystkich i pozbawionym wyjątków, typowych dla języków narodowych. Cztery broszury – w języku rosyjskim, polskim, francuskim i niemieckim, prezentują istotę języka. Zawierają podstawowe rdzenie, zasady gramatyczne oraz zestaw przedrostków i przyrostków. Najpierw jest czas wyczekiwania, ale nadchodzą listy z zobowiązaniami nauczenia się tego języka, o ile odpowiednia ilość osób także podejmie takie zobowiązania. Esperanto zyskuje popularność w Niemczech wśród dotychczasowych zwolenników innego projektu. Propozycja Ludwika Zamenhofa w przeciwieństwie do innych pomysłów jest klarowna, logiczna i daje szybki efekt. Pewnego dnia, nie list, lecz żywy człowiek pojawia się w mieszkaniu lekarza-okulisty. To Antoni Grabowski polski chemik i poliglota. Już w drzwiach rozpoczyna rozmowę w języku Esperanto. Ta rozmowa dwu osób, które nigdy o sobie nic nie wiedziały jest dowodem na genialność pomysłu. Niecałe dwadzieścia lat później – w 1905 roku – we Francji odbywa się pierwszy kongres, chociaż udział w nim biorą głównie esperantyści z Francji i Anglii. Od tego czasu – z wyjątkiem wojen światowych – Powszechny Kongres Esperantystów odbywa się każdego roku i zawsze, o ile to możliwe, w innym państwie. Warto zaznaczyć, że jeden z pierwszych odbył się w 1912 roku w Krakowie. Zamenhof – zdając sobie w pełni sprawę, że jest tylko inicjatorem projektu i że wśród użytkowników są osoby zdolniejsze od niego – rezygnuje z praw autorskich do swojego pomysłu języka dla wszystkich. To była bardzo odpowiedzialna decyzja, która pozwoliła na powołanie Akademii Języka Esperanto, której zadaniem będzie do dzisiaj dbałość o dalszy rozwój leksykalny, stylistyczny i także frazeologiczny języka.
A jednak Esperanto nie stało się językiem nauczanym we wszystkich szkołach świata. W tym sensie nie osiągnęło głównego założenia. Nie stało się więc do dzisiaj językiem powszechnej i neutralnej komunikacji miedzy ludźmi. Partykularne interesy mocarstw, uprzedzenia ze strony różnych ideologii kładły się cieniem na podejmowane rozliczne próby jego szerszego upowszechnienia. Dokładniejsze wyjaśnienie tego aspektu wymaga obszerniejszego tekstu, więc ograniczę się jedynie do podania kilku istotnych spostrzeżeń.
Esperanto, to nie tylko język, ale także pewne przesłanie ideowe. Po pierwsze: założenie, że ludzie walczą z sobą, bo mówią różnymi językami i nie mają kontaktów między sobą. A zatem wspólny łatwy język dla wszystkich pozwoli na swobodne komunikowanie się ludzi i pozwoli na unikanie konfliktów w przyszłości. Ta idea, rzecz bardzo istotna, zyskała poparcie w krajowych stowarzyszeniach ociemniałych żołnierzy, więc w okresie międzywojennym federacja tych stowarzyszeń podjęła uchwałę, aby członkowie nauczyli się języka Esperanto i w tym języku korespondowali między sobą. Świat z wolna zmierzał jednakże w kierunku kolejnego konfliktu na dużą skalę. Oto mam przed sobą ‘Parlamenta Parolado de la Ministro de Eksteraj Aferoj’, Tokio, Japanujo, 1938 rok. Ten druk ulotny mający osiem stron, nie licząc okładek, pokazuje, że rząd Japonii doskonale rozumie narzędzie, jakim jest Esperanto, w przekazie opinii międzynarodowej stanowiska swojego kraju odnośnie słuszności polityki zagranicznej, w tym zwłaszcza na terenie Chin. Ta mowa zapewne istnieje także w kilku innych językach, ale na przykładzie esperanckim widać, że powiązanie Esperanto z ideami pokojowymi jest iluzją.
Zamenhof wdawał się także na początku w niepotrzebne rozważania na temat idei ludzkości oraz możliwości istnienia wspólnej religii. Te kontrowersyjne założenia i dywagacje na pewno nie pomagały w popularyzacji genialnego projektu językowego, ale trzeba zauważyć, że kilkadziesiąt lat temu Esperantem zainteresowała się jedna z tak zwanych nowych religii – jakim jest bahaizm. Jej członkowie – tutaj nie chcę wdawać się w istotę tej tzw. religii – całkiem poważnie zastanawiali się (lub udawali, iż to czynią) nad powiązaniem swoich religijnych wyobrażeń z ideą prostego języka jakim jest Esperanto. Zdaje się, że jednakże przeważył u nich praktycyzm, więc postawili aktualnie na angielski, który uważają za bardziej przydatny dla szerzenia własnych poglądów religijnych.
Niemal czterdzieści lat temu – w 1979 roku w czasie Esperanckiego Kongresu Młodzieżowego w fińskiej miejscowości Rauma – przyjęto mniejszościowy manifest, który zasadza się na tym, że skoro nie osiągnięto zasadniczych celów, to należy położyć nacisk głównie na wytwarzanie się społeczności esperanckiej poprzez rozwój literatury. Postulat ten – odrzucony przez większość ruchu esperanckiego, jako niedorzeczna kapitulacja – przejawia się po części w tym, że grupa mniejszościowa jest za większą swobodą stosowania nowych słów i związków frazeologicznych w języku, nawet jeżeli nie jest to jeszcze zaakceptowane przez Akademię Języka Esperanto.
Nie chcę wdawać się w tym tekście w rozważania nad pewnymi stwierdzeniami typu ‘Esperanto jest dorobkiem kultury polskiej’, ale warto zastanowić się nad korzyściami płynącymi dla Polski z samego istnienia języka Esperanto. Inicjator języka, który niemal całe swoje życie – poza okresami związanymi ze studiami w Moskwie i Wiedniu – spędził na ziemiach Pierwszej Rzeczypospolitej jest pewną ikoną Polski. W tym sensie genialny projekt zapoczątkowany przez Zamenhofa kojarzy się ludziom na świecie przede wszystkim z Polską. Już to – samo w sobie – jest wielkim plusem dla naszej Ojczyzny. Niektórzy przyjeżdżają tutaj tylko dlatego, że chcą poznać kraj na terenie którego narodziła się idea Esperanta. Istnieje także całkiem pokaźna liczba utworów polskich przetłumaczonych na Esperanto, których nie da się tutaj wymienić, ale warto podkreślić, iż esperancka wersja ‘Pana Tadeusza’ – dokonana przez Antoniego Grabowskiego w okresie pierwszej wojny światowej – należy bezdyskusyjnie do wąskiej grupy arcydzieł w zakresie genialnych tłumaczeń tego utworu na inne języki.
Z okazji stulecia śmierci Zamenhofa, w tym miesiącu, w dniach od 28 do 30 kwietnia, w Warszawie odbędzie się okolicznościowa konferencja dostępna dla wszystkich zainteresowanych. Ważnym akcentem konferencji będzie promocja publikacji znanego dziennikarza i publicysty Romana Dobrzyńskiego ‘Zamenhof w Warszawie’. Wkrótce ukaże się także wersja esperancka tej książki, która jest w dużej mierze – przynajmniej w pierwotnym założeniu – przewodnikiem po Warszawie, ukazującym to miasto w latach życia Zamenhofa i aż po tragiczny okres drugiej wojny światowej.
Esperanto jest tak proste i logiczne, że można uczyć się go samodzielnie, ale zalecane jest od czasu do czasu spotykanie się z innymi esperantystami. W Łodzi tego typu spotkania konwersacyjne odbywają się w środy od 10.ej w ŁDK-u w sali 310. Warto także zajrzeć do Internetu na strony: esperanto.pl oraz lernu.net. Język zainicjowany przez Ludwika Zamenhofa może być – nie tylko intelektualnym doświadczeniem – ale także fascynującą przygodą.