Dokąd zmierzamy? Czy Białoruś czeka „Majdan”?

Na Białorusi wciąż niespokojnie. Nie milkną sygnały o zamieszkach i starciach z milicją. Dochodzi do nich od chwili ogłoszenia wstępnych wyników wyborów prezydenckich, w których miażdżącą przewagą zwyciężył Aleksander Łukaszenka. Opozycja zarzuca mu masowe fałszerstwa głosów i nieprzestrzeganie demokratycznych zasad kampanii wyborczej. Podobne sytuacje miały już miejsce przy okazji poprzednich wyborów, jednak tym razem w protest zaangażowało się wiele środowisk nie związanych na co dzień z opozycją.

Pracownicy wielu państwowych zakładów ogłosili strajk generalny. Nie pracują linie produkcyjne w słynnej Mińskiej Fabryce Traktorów. Protest przygotowywany jest także w zakładach BiełAZ i Grodno Azoty. Cały czas w Internecie ukazują się nowe doniesienia o starciach z milicją. Łukaszenka zdaje się bagatelizować sprawę. Na konferencjach prasowych nie podejmuje tematu zamieszek. Własną rodzinę na wszelki wypadek wysłał jednak do Turcji. Z kraju uciekła również główna rywalka urzędującego prezydenta, Svietlana Cichanouska, która obecnie przebywa na Litwie. Szefowie rządów krajów bałtyckich zaapelowali do władz Białorusi o deeskalacje działań i niestosowanie przemocy wobec protestujących. Szef polskiego MSZ zaproponował zwołanie unijnego szczytu, który zająłby się sprawą Białorusi. Jacek Czaputowicz wezwał Aleksandra Łukaszenkę do uwolnienia więźniów politycznych i nawiązania dialogu z opozycją. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polski nie wyklucza nałożenia sankcji na Białoruś, jeśli sytuacja u naszych wschodnich sąsiadów się nie ustabilizuje. Na razie nie ma odpowiedzi ze strony białoruskich władz, lecz Aleksander Łukaszenka zasugerował wcześniej, że protesty są zorganizowaną akcją kierowaną z Polski, Czech i Wielkiej Brytanii. Mają o tym świadczyć masowe połączenia z tymi krajami wykonywane przez czołowych działaczy białoruskiej opozycji. Na zdjęciach opublikowanych w Internecie widać kolumny wojska zmierzające do Mińska. Czy i tym razem Aleksandrowi Łukaszence uda się opanować powyborczej niepokoje? Wszak to nie pierwszy raz, kiedy białoruski prezydent mierzy się z groźbą zamachu stanu. Rewolucja na Białorusi byłaby wysoce na rękę krajom Unii Europejskiej, które od dawna próbują przemycić do naszych wschodnich sąsiadów „demokratyczne standardy”.

Jakie opcje ma zatem Aleksander Łukaszenka? Czego możemy spodziewać się w najbliższej przyszłości? Dlaczego tak wiele środowisk zaangażowało się obecnie w protesty? I jak wyglądałaby Białoruś, gdyby doszło do zamachu stanu? O tym w programie z cyklu „Dokąd Zmierzamy” opowie dzisiejszy gość Piotra Korczarowskiego – Marcin Domagała, wykładowca akademicki, ekspert relacji Polski ze wschodem i współautor książek: „Białoruś. Model państwa i gospodarki” oraz „Bibliografia EuroMajdanu”.