Prezydentem Francji został dzisiaj wybrany liberał Emmanuel Macron. Otrzymał on według wstępnych wyników od 60 do 65 procent głosów, pokonując kandydatkę Frontu Narodowego Marine Le Pen.
We francuskich wyborach prezydenckich kibicowałem Marine Le Pen, chociaż Front Narodowy różni się mocno od tego, co rozumiemy w Polsce pod pojęciem obozu narodowego, ale przynajmniej ma jasny pogląd co do problemu imigrantów. Jako Klub imienia Romana Dmowskiego pisaliśmy na ten temat w oświadczeniu po pierwszej turze wyborów.
Na razie Francuzi zostają z prezydentem, którego życiorys jest dziwaczną hybrydą członkostwa w partii socjalistycznej i zaangażowania w sektorze bankowym. A w dodatku „pierwszą damą” (czy tak można powiedzieć… !?!?!?) zostanie osoba, która dopuściła się czynu pedofilii. W Polsce z prezydentami bywało różnie, ale szczęśliwie bez tego rodzaju przeżyć.
Po kolejnych zamachach terrorystycznych, które jak sądzę niechybnie nastąpią, Francuzi dotychczasowym zwyczajem będą organizować marsze milczenia i palić znicze…