Suspendowany ksiądz Jacek Międlar zdążył już wielu zaszokować, ale ostatnimi posunięciami przekroczył pewną granicę. Nie wiem kim chce być – protestanckim pastorem, publicystą czy wiecowym mówcą? W każdym razie z powołaniem się rozminął.
Kiedyś już powiedziałem, aczkolwiek w wąskim gronie, że ks. Międlar to modernista zwalczający modernizm. Niestety, to stwierdzenie brzmiące jak kalambur, sprawdza się coraz szybciej. Gdy w sobotę oglądałem jego wystąpienie przeciw celibatowi duchownych, dosłownie załamywałem ręce. Co prawda już wcześniej pozwalał on sobie na niewybredne stwierdzenia, niegodne kapłana (którym jest i tego nic nie zmieni, choćby nie wiem jak zaklinał rzeczywistość), to w tym momencie pod płaszczykiem „wymiatania brudów z Kościoła”, ks. Jacek boleśnie go zranił.
Celibat rzecz jasna nie jest dogmatem, jest kwestią dyscypliny, nie obowiązuje duchownych obrządków wschodnich czy nawróconych anglokatolików… Natomiast kwestionowanie podstaw celibatu, które znajdują się w Piśmie Świętym i Tradycji jest rzeczą co najmniej smutną, jeżeli nie przedsionkiem herezji. Wyrywanie niektórych cytatów biblijnych z kontekstu przywodzi na myśl działalność internetowych protestantów, takich jak chociażby Paweł Chojecki.
Natomiast wielkim smutkiem napełniło mnie nagranie z wiecu przed procesem sądowym, jaki wytoczyła ks. Jackowi poseł Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. Twitterowy wpis („Kiedyś dla takich była brzytwa. Dziś prawda i modlitwa”) był co najmniej niesmaczny – w mojej ocenie jednakże reakcja w postaci sprawy karnej jest strzelaniem z armaty do muchy. Ale do rzeczy. Ks. Jacek na wiecu najpierw wzywa do modlitwy, a potem zaczyna skandować znane z wielu manifestacji hasło „Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę” oraz wspomniany wpis z Twittera. Po czym następuje stwierdzenie „To też była modlitwa”.
Trudno mi nawet to skomentować. Można, a właściwie należy sprzeciwiać się działaniom Nowoczesnej godzącym w polską rację stanu, ale na miłość Boską! kapłan po sześcioletniej formacji seminaryjnej powinien wiedzieć czym jest modlitwa. Bo na pewno nie jest nią skandowanie nawet najszczytniejszych haseł. Szczególnie nie takich.
Mimo że ks. Jacek Międlar obwieszcza wszem i wobec, że do pełnienia funkcji kapłańskich nie powróci to… Tutaj chcę się zwrócić do niego bezpośrednio:
Księże Jacku. W przeciwieństwie do mnie otrzymał ksiądz łaskę święceń. Może każdego dnia sprawować Najświętszą Ofiarę. Drogą powołania chrześcijańskiego jest często przyjmowanie krzyży. Ksiądz wybrał drogę na skróty… i popełnia błąd za błędem, zasiewając w umysłach ludzi, którzy Księdzu ufają ziarna herezji. Drogą świętych Kościoła była pokora – niekoniecznie ślepe i bezwzględne posłuszeństwo, ale pokora. Każdy dzień przynosi nie tylko Księdzu, ale też tym wszystkim którzy Księdzu ufają stratę – a tyle dusz czeka nie na „przywracanie Kościoła w ręce chrześcijan”, ale na największy cud – na Ofiarę Jezusa Chrystusa.
Księże Jacku – opamiętaj się, póki czas!