Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przekazało Uniwersytetowi Warszawskiemu 38 milionów złotych na realizację projektu Programu zintegrowanych działań na rzecz rozwoju Uniwersytetu Warszawskiego (ZIP). Fantastyczny pomysł, chciałoby się powiedzieć zważywszy, że nakłady w Polsce na badania i innowacje są na żenującym poziomie. Kiedy jednak wejdziemy na stronę internetową tego prestiżowej uczelni zorientujemy się, że nie koniecznie rzeczone miliony zostaną przeznaczone tylko na badania. Otóż w zakładce aktualności jedną z częściej przewijających się wiadomości są te dotyczące realizacji warsztatów czy szkoleń równościowych dofinansowanych w ramach ww. Programu, a skierowanych do kadry administracyjnej UW. W ramach warsztatów pogłębimy swoją wiedzę w zakresie dyskryminacji dotyczącej niepełnosprawność, odmienności religijnej czy narodowej. Co ciekawe kiedy mowa o braku równości względem przekonań religijnych jako przykłady podaje się islamofobie i antysemityzm, tak jakby z powodu wyznawania katolicyzmu nikogo w Polsce nie spotykały szykany.
Oczywiście nie mogło zabraknąć odniesień do kwestii troski o dyskryminowanych i uciskanych odmieńców seksualnych. Uniwersytet postanowił wydać nawet specjalny podręcznik omawiający na przykładach ww. tematykę. Autorką jednego z działów podręcznika jest Karolina Kędziora (radczyni od równego traktowania – jak sama mówi o sobie). Karolina Kędziora, to ta sama pani, która wraz z Krzysztofem Śmiszkiem (kochankiem Roberta Biedronia), w 2018 roku pozwała działaczkę pro life Kaję Godek za rzekome homofobiczne wypowiedzi. Kędziora na co dzień szefuje Polskiemu Towarzystwu Prawa Antydyskryminacyjnego, które na swojej internetowej stronie szczyci się wsparciem Fundacji Róży Luksemburg (kasa od niemieckich lewaków), Fundacji Stefana Batorego (kasa od Sorosa) czy Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności (kasa z USA) oraz wspólnego funduszu grantowego Islandii, Lichtensteinu i Norwegii.
W podręczniku znalazł się następujący przykład: „Wykładowca na zajęciach z prawa rodzinnego, omawiając instytucję małżeństwa, komentuje: są pewne środowiska, które demoralizują społeczeństwo, zachęcając do legalizacji zboczeń. Dwoje studentów wyraźnie okazuje swoje oburzenie, krzywiąc się i kręcąc przecząco głowami, a jeden z nich wstaje i mówi, że jako osoba homoseksualna czuje się upokorzony tego typu stwierdzeniem. Na sali panuje konsternacja, część studentów się śmieje, część wychodzi. Wykładowca nie reaguje.” Podany przykład wg jego autorki „obrazuje dyskryminację w formie molestowania ze względu na orientację seksualną” (sic!). Konia z rzędem temu, kto odnajdzie tu rzeczoną dyskryminację w formie molestowania ze względu na orientację. Za to na pewno to przykład ograniczania wolności słowa oraz prawa do posiadania własnego światopoglądu, a nie molestowania. Następnie użytkownicy podręcznika otrzymują informacje jakie kroki należy podjąć w związku z tą „skandaliczną” sytuacją. Pada propozycja pójścia na drogę sądową o naruszenie dóbr osobistych przeciwko wykładowcy, a jeśli to nie zadziała, to wtedy pozostaje wystąpienie roszczenia wobec uczelni. To niesamowite, że uczelnia angażuje publiczne środki finansowe na opracowanie promocję publikacji, w której nawołuje się do kuriozalnych donosów na samą siebie własnych i pracowników.
Poradnik zawiera również namiary na organizacje, do których można się zwracać w zakresie ww. problemów, wśród nich znalazły się tak zasłużone w kreowaniu nowej rzeczywistości jak: Kampania Przeciwko Homofobii, Stowarzyszenie Przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii czy Fundacja na Rzecz Różnorodności Społecznej, na stronie której znajdziemy już listę dużo bardziej skrajniach i propagandowych organizacji promujących dewiacje seksualne w Polsce. Uniwersytet Warszawski stał jedną z wiodących instytucji publicznych zaangażowanych na różne sposoby w promocję rozsadzających społeczeństwo ideologii uderzających w pryncypia na których opiera się zdrowe moralnie i silne państwo. Kuriozum jest również fakt, że tak poważna i prestiżowa instytucja jaką jest Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (instytucja państwowa), świadomie lub nie, ale jednak przeznacza pieniądze zamiast na badania, to na taki cel. Propaganda ideologii gender przybiera charakter totalitarny, wkrótce nie będzie już w przestrzeni publicznej miejsca wolnego od niej.