Fatalna to data do świętowania. Pogoda pod psem, czyli dla masowego świętowania odpowiedniejsze są wnętrza kościołów i może jakieś hale sportowe, czy też zadaszone stadiony niż ulice i place /Marsz Niepodległości/. Wyglądam przez okno i widzę, że nie są to słowa bezpodstawne…
Zastanówmy się co tego dnia upamiętniamy, a może raczej co powinniśmy upamiętniać, skoro już 7 października została ogłoszona niepodległość Polski. Bogiem, a prawdą niepodległość 11 listopada 1918 r. nie przyszła skutkiem walnego zwycięstwa Polski nad Niemcami, porównywalnego z Cedynią, Płowcami, czy Grunwaldem. My wtedy z nimi nie walczyliśmy, bo nie mieliśmy czym i jak. Inni z nimi walczyli… I Niemcy z tej wojny wyszły rozsypane, pokonane… A już, już byli pewni sukcesu. Wiosną 1918 r. zawarli pokój brzeski. Załączona mapka przedstawia niemieckie plany względem Polski i w ogóle względem Europy środkowej, czym ona miała być. Pokój ten oznaczał więcej niż klęskę, oznaczał kompromitację Piłsudskiego, jego koncepcji politycznej odzyskania niepodległości w oparciu o Austro-Węgry, które od kilkudziesięciu lat były przez kaiserowskie Niemcy zwasalizowane. Ale on, człowiek mający więcej szczęścia niż rozumu, siedział wtedy w Magdeburgu. Szczęście od Boga, że jesienią przyszła klęska Niemiec na froncie zachodnim i armistycjum. Skoro Niemcy były w rozsypce i nie było carskiej Rosji oraz Austro-Węgier, ich sojuszników w dzieleniu się ziemiami polskimi, Polacy w Warszawie mogli przystąpić do odbudowy swojego państwa w granicach wyznaczonych przez Romana Dmowskiego. Do tego zadania mógł przystąpić narodowo-demokratyczny rząd Świeżyńskiego. I wtedy Niemcy wysyłają z Magdeburga Piłsudskiego. Mówi się, że z obawy przed rewolucją, która mogłaby u nich wybuchnąć… Uważam to za bzdurę. Niemcy pokaiserowskie Piłsudskiego, cynicznie postrzeganego nadal jako ich człowieka, odsyłają do Warszawy, by mimo klęski na froncie Zachodnim uratować zdobycze na wschodzie potwierdzone pokojem brzeskim. By pozostała w ich granicach Wielkopolska, Śląsk, Pomorze, Warmia i Mazury, a jak się uda to i Ziemia Kaliska i Łódź i Kujawy i północne Mazowsze z Płockiem. A Polska? Polska byłaby trójkącikiem między Warszawą, Krakowem i Lublinem, a w nagrodę za posłuszeństwo otrzymałaby jeszcze Błota Poleskie. Piachy Mazowsza i Błota Poleskie – oto kaiserowska i pokaiserowska wizja terytorium Polski.
Bóg chciał, że stało się inaczej. Bóg dopuścił do głosu Naród Polski, który przystąpił do czynu zbrojnego i potwierdzał, że Odrodzone Państwo Polskie powinno obejmować ziemie zakreślone „linią Dmowskiego”. Ślązacy, Wielkopolanie, Pomorzacy podejmują walkę o powrót do macierzy. Potwierdza to traktat Wersalski. Piłsudski w to nie wierzył, nigdy Zachód Polski go nie interesował. Patrzy na tamtejszy przebieg wypadków z wytrzeszczonymi oczyma i układa sobie pasjanse. Naczelnik Państwa Polskiego w liście do Leona Wasilewskiego stwierdza, że odrodzona Polska dostęp do morza może będzie i miała, ale przez Rygę, stąd ważne są dobre stosunki z Łotwą. Sam troszczy się o Ukrainę, co rozpętało wojnę z Rosją bolszewicką, przez co momentami niepodległość Polski wisiała na włosku.
Trzeba pamiętać, że 11 listopada 1918 r. Polski jeszcze nie było. Stworzyliśmy sobie mit, że powstała ona z powodu przybycia do Warszawy Piłsudskiego. Lecz jego mocodawcy, wysyłający go tu Niemcy, bynajmniej Niepodległej, Wielkiej, Katolickiej Polski nie chcieli. Oni chcieli jakiegoś generalnego gubernatorstwa na ziemiach przyległych do środkowej Wisły. Kościuszko Kongresówkę nazwał pośmiechem. Nakreślone przez Niemców państewko polskie nie zasługiwało nawet na to określenie. To byłby płacz i zgrzytanie zębów.
Mijały lata i do takiej koncepcji Polski wrócił Hitler. Człowiek, który w mózgu nosił mapę wpływów Niemiec na wschodzie z czasów pokoju brzeskiego. We wrześniu 1939 r. rozpętał wojnę o ich urzeczywistnienie. Musimy o tym stale pamiętać. Wiele wskazuje na to, że Niemcy tej koncepcji nie porzuciły. Starają się nią realizować niewojennymi /przynajmniej na terenie Polski/, bezkrwawymi środkami. Do Polski roszczeń terytorialnych nie wysuwają, póki co zabrania im tego Ameryka.