W ciągu ostatnich kilku miesięcy polskim środowiskiem narodowym wstrząsnęło kilka wypowiedzi i decyzji kościelnych hierarchów, które można określić co najmniej jako nieprzychylne. W środowisku młodych narodowców wywołało to burzliwą dyskusję o miejsce katolicyzmu w polskiej myśli narodowej.
Smutnym jest dla mnie, jak i dla większości polskich narodowców fakt, że przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, nacjonalizm równa z szowinizmem, twierdząc, że to uczucie nienawiści. Przygnębiająca jest sytuacja, gdy duszpasterzowi narodowców ks. Jackowi Międlarowi zakazuje się publicznych wystąpień. Wychodzi na to, że polski Kościół postanowił polski nacjonalizm (który od przynajmniej 90 lat jest nacjonalizmem integralnie chrześcijańskim), a przede wszystkim nacjonalistów chce z tego Kościoła wyrzucić i to pod naciskiem liberalnych i antykościelnych mediów – jak to udowodniły przeprosiny rzecznika kurii białostockiej po obchodach rocznicy powstania Obozu Narodowo-Radykalnego, które rozpoczęły się Mszą świętą w tamtejszej katedrze.
Trudno dziś określić wyraźnie miejsce katolicyzmu we współczesnej myśli narodowej. Oryginalna koncepcja Katolickiego Państwa Narodu Polskiego straciła na aktualności po ostatnim soborze, gdy Kościół uznał wolność religijną i odszedł w swym nauczaniu od modelu państwa z katolicyzmem jako religią państwową. Zresztą różne perturbacje polskiego ruchu narodowego po 1989 roku sprawiły, że w praktyce myśl katolicka pojawiała się głównie w tematach aborcji czy praw homoseksualistów.
Nie można być jednak obojętnym na sytuację, jaką wytwarzają wspomniane przeze mnie na początku sytuacje, które powodują u wielu narodowców rozgoryczenie, przez co pojawiają się głosy postulujące tzw. „nacjonalizm indyferentny religijnie”. Jest to o tyle niebezpieczne, że – jak pokazuje historia – nacjonalizmy niechrześcijańskie częstokroć degenerują się i przeradzają się w ruchy szowinistyczne.
Nie zwalnia to polskich nacjonalistów z prób zdefiniowania miejsca Kościoła i jego nauki w programie politycznym polskiego ruchu narodowego. Można założyć, że – tak jak to prawie nigdy nie podlegało dyskusji – Kościół i jego nauka odgrywałyby naczelna rolę jeśli idzie o wychowanie młodzieży i o nauczanie w kwestiach moralnych. Drugą płaszczyzną przenikania nauki Kościoła do myśli narodowej byłyby niewątpliwie kwestie społeczno – gospodarcze. Nie zawsze polski ruch narodowy czerpał ze spostrzeżeń zawartych w Katolickiej Nauce Społecznej, często kopiując wzorce z innych nurtów ideowych.
Czy należy postulować utworzenie państwa integralnie katolickiego? Moim zdaniem tak. Choć w obecnej sytuacji politycznej wydaje się to trudno wykonalne, to z celu, który był podwaliną myśli narodowej w czasach jej rozkwitu – w okresie międzywojennym i wojennym.
Tekst ten oczywiście nie wyczerpuje tematu związków katolicyzmu z myślą narodową, ma stanowić raczej wstęp do dyskusji na ten temat. Powrócę jeszcze na koniec do kwestii poruszonej na początku, czyli nieprzyjemności spotykających narodowców ze strony niektórych przedstawicieli kościelnej hierarchii. Jak na to reagować? Należy znosić to wszystko cierpliwie, ale jednocześnie przypominać nauczanie choćby Piusa XI, który wiele pisał i mówił o nacjonalizmie – w duchu, rzecz jasna bardzo przychylnym. Bo dla myśli narodowej przystanią, gdzie może się spokojnie zakotwiczyć jest tylko tradycyjne nauczanie Kościoła o państwie i narodzie. Bo przecież, jak powiedział Jan Mosdorf: „Jesteśmy katolikami nie tylko dlatego, że Polska jest katolicka (…) ale dlatego, że wierzymy, iż [Kościół Katolicki] jest Kościołem ustanowionym przez Boga.”
Kamil Klimczak