Kamil Klimczak – Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek…

20 października Sejm przyjął Deklarację Pamięci i Solidarności Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej oraz Rady Najwyższej Ukrainy.Za przyjęciem tego dokumentu głosowali posłowie PiS, PO i Nowoczesnej.

Deklaracja de facto jest podeptaniem sejmowej uchwały z lipca, która ustanowiła 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu i wywołała gwałtowne protesty władz ukraińskich. Przełomowe uznanie przez Sejm RP rzezi wołyńskiej za ludobójstwo zostało przekreślone tym zdaniem „Deklaracji”:

„Pamiętamy walkę polskich i ukraińskich narodowych sił antykomunistycznego i antynazistowskiego ruchu oporu, jaka dała moralne podstawy dla przywrócenia niepodległości naszych państw.”

Polski Sejm, i to głosami w większości tych samych posłów, którzy trzy miesiące wcześniej przegłosowali uchwałę oddającą hołd ofiarom ludobójstwa na Wołyniu – teraz zrównali walkę polskiego podziemia antykomunistycznego z bandami Ukraińskiej Powstańczej Armii. Uchylili tym samym furtkę do dalszego stosowania przez Ukraińców fałszywych terminów w odniesieniu do rzezi wołyńskiej, takich jak: „wojna bratobójcza”, „tragiczne wydarzenia”, jak też do forsowania przez ukraińskich historyków anty-Wołynia, zrównując mordy na cywilach z działaniami obronnymi Armii Krajowej. Posłowie dopuścili się rzeczy haniebnej, zrównując bandytów i morderców: Szuchewycza, Kuka i Banderę z „Warszycem”, „Łupaszką” i rotmistrzem Pileckim.

Natomiast następne zdanie „Deklaracji” mrozi krew w żyłach: „Wierzymy w potrzebę intensyfikacji bezstronnych badań historycznych, podjęcia szczerej i przyjacielskiej współpracy badaczy, a także powstrzymywania sił, które prowadzą do sporów w naszych państwach.”. Ciekawe, kiedy w polskim kodeksie karnym pojawią się kary za „kłamstwo wołyńskie – oczywiście rozumiane na sposób banderowski? Perspektywa kneblowania głoszących rzetelne informacje historyków i działaczy kresowych, takich jak x. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Lucyna Kulińska czy Ewa Siemaszko materializuje się w tempie zastraszającym.

Nasuwa się oczywiście pytanie: Dlaczego? Co się przez te 3 miesiące stało, że polski Sejm zaprzecza sam sobie? Odpowiedź daje dalsza lektura „Deklaracji”: ”Zwracamy uwagę, że prowadzenie agresywnej polityki zagranicznej przez Federację Rosyjską, okupacja Krymu przez Rosję, wspieranie i prowadzenie interwencji zbrojnej we wschodniej Ukrainie przez Kreml, łamanie podstawowych norm prawa międzynarodowego oraz układów zawartych z Ukrainą, niestosowanie się Rosji do postanowień oraz prowadzenie hybrydowej wojny informacyjnej stanowią zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa całej Europy.”

Myślę, że dalszy mój komentarz do powyższego tekstu jest zbędny. Prawda historyczna i polska racja stanu jest mniej ważna aniżeli rusofobiczne urojenia Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Za puentę niech posłużą słowa, które padły z ust Kornela Morawieckiego w trakcie sejmowej debaty nad haniebną „Deklaracją”: „Wolę być po stronie pożytecznych idiotów, niż po stronie obłudników i kłamców”.