Jak wyglądałaby Polska pod zarządem naszych „starszych braci w wierze”? Nie trzeba korzystać z wyobraźni, aby odpowiedzieć na to pytanie. Okres stalinowski po II wojnie światowej był właśnie takim czasem, kiedy pełnia władzy spoczywała w rękach ludzi wiadomego pochodzenia. Mimo, że państwo polskie utożsamiano wówczas z postacią Bolesława Bieruta, chłopskiego syna, którego Sejm Ustawodawczy PRL na początku 1947 r. mianował prezydentem, ale faktyczną władzę stanowili wówczas ludzie pokroju Hilarego Minca, Romana Zambrowskiego i Jakuba Bermana urodzeni w żydowskich rodzinach. Na wszystkich szczeblach aparatu państwa pracowało wówczas tak wielu Żydów, że donoszono o tym nawet w raportach CIA. Jeden z nich sporządzonych 4 października 1954 r. zatytułowany „Status of Jews in Poland” stwierdza, iż: „Żydów w polskim rządzie jest tak wielu, że nie zezwala się im na wyjazd do Palestyny, bo nie byłoby ich kim zastąpić”.
Był to czas, kiedy polscy patrioci ginęli w UB-ckich kazamatach, a ich oprawcami byli wierni komunistycznej władzy Żydzi. Salomon Morel, Stefan Michnik, Anatol Fejgin, Helena Wolińska, Julia Brystygier, Józef Różański-Goldberg to tylko niektórzy z nich słynący z bezwzględności i okrucieństwa. Nigdy nie zostali osądzeni. Większość dożyła spokojnej starości pobierając wysokie polskie emerytury.
Obecnie rząd polski również nie jest zainteresowany rozliczeniem tych zbrodni. Mimo, że wokół wznoszone są hasła o rozliczeniu tzw „komuny” nikt z kręgów władzy nie mówi o faktycznej proweniencji tego systemu. Wręcz odwrotnie! III RP hołubi środowiska żydowskie jako te, które walczyły o wolność i demokrację, natomiast rząd Prawa i Sprawiedliwości ulega żydowskiemu lobby na wszystkich frontach. W ubiegłym roku echem na całym świecie odbiła się próba reformy ustawy o IPN, która miała penalizować kłamstwa historyczne nt. kolaboracji Polaków z III Rzeszą. Premier Mateusz Morawiecki niemal natychmiast spełnił żądania izraelskich polityków nawołujących do wykreślenia „kontrowersyjnych zapisów”. Szefa rządu pochwalił później w wywiadzie Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce mówiąc, iż nie dostrzega antysemityzmu w wypowiedziach Mateusza Morawieckiego zwłaszcza, że dzieci polskiego premiera uczęszczały do żydowskiej szkoły Laudera. Morawiecki pochwalił się również żydowskimi korzeniami podczas wystąpienia w izraelskim instytucie Yad Vashem, kiedy to stwierdził, że członkowie jego rodziny przeżyli niemiecką okupację dzięki pomocy Polaków.
Również wicepremier Piotr Gliński słynie ze swych filosemickich gestów. Całym sercem wspiera bowiem antypolski ośrodek Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, którego akt erekcyjny uroczyście wmurował śp. Lech Kaczyński. Pod względem żydofili minister Gliński ma jeszcze większe ambicje niż były prezydent, który to będąc jeszcze prokuratorem generalnym umorzył ekshumację w Jedwabnym, stanowiącą kluczowe ogniwo w procesie oczyszczenia Polaków z odpowiedzialności za tę drugowojenną zbrodnię. Zarządzane przez Glińskiego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (którego narodu?) ma przekazać kilkadziesiąt milionów złotych na budowę Muzeum Getta Warszawskiego oraz Muzeum Chasydyzmu. Wcześniej w ręce żydowskiej gminy wyznaniowej trafiło 100 mln zł celem ratowania starego cmentarza. Obecnie trudno ustalić jaka część tych pieniędzy została przeznaczona na remont zabytku, ale w prasie pojawiają się spekulacje, że co najmniej część wspomnianej kwoty trafiła na lokatę.
Nie sposób również nie wspomnieć o Jonnym Danielsie nazywanym w kręgach władzy „przyjacielem Polaków” i „doradcą rządu”. Ten jegomość ma rzeczywiście istotny wpływ na bieg wydarzeń w Polsce. Co prawda nie udało mu się doprowadzić do delegalizacji Obozu Narodowo-Radykalnego, oraz zamknięcia w więzieniu reżysera Grzegorza Brauna, co przecież wielokrotnie postulował w mediach społecznościowych, lecz jego obecność przy najważniejszych osobach w państwie sprawia, że prześcigają się oni w obrażaniu Polaków za zaściankowość i antysemityzm. Sam Daniels również nie szczędzi obelżywych słów naszym rodakom. Ostatnio komentując tradycję palenia kukły Judasza na Podkarpaciu powiedział: „Przy takim gównie zastanawiasz się jak ludzie zyskują złe imię”. Mimo, że w Izraelu wieszanie i palenie kukły goja Hamana podczas święta Purim jest zupełnie normalne, Daniels zażądał zakazu „odrażającej tradycji” jaką jest w Polsce „sąd nad Judaszem”.