Po manifestacji środowisk związanych ruchem kamrackim w Kaliszu, w dniu 11 listopada tego roku – zawrzało. I nie chodzi mi w tej chwili o media głównego nurtu, czy też systemowe ośrodki polityczne, lecz o środowiska związane z szeroko pojętym obozem narodowym i tożsamościowym. W największym skrócie można powiedzieć, że pojawiły się dwa skrajne stanowiska. Z jednej strony bałwochwalcze niemal wychwalanie „aktu narodowo-wyzwoleńczego” jakim miało być symboliczne spalenie statutu kaliskiego, a z drugiej strony odsądzanie organizatorów tego happeningu od czci i wiary oraz traktowanie jako niebezpiecznych prowokatorów. Oba stanowiska uznać należy za absurdalne i szkodliwe.
W pierwszej kolejności podkreślić należy, że Wojciech Olszański vel Aleksander Jabłonowski nigdy nie aspirował do roli polityka w ścisłym tego słowa znaczeniu. Był całkiem udatnym komentatorem politycznym, happenerem, prześmiewcą, czy jak niektórzy chcą błaznem (nie jest to w żadnym razie inwektywa, wszak Stańczyk też był błaznem). Nawet podczas zjazdu środowisk kamrackich pod Grunwaldem – Wojciech Olszański podkreślił, że nie będzie formalnym przywódcą nowo powołanej partii, czy też stowarzyszenia. Ci którzy widzą w Olszańskim wodza, czy wręcz bożka czynią mu jedynie krzywdę, karykaturalizując jego wizerunek i odbiór społeczny. Nie znam osobiście Wojciecha Olszańskiego, ale z licznych jego wypowiedzi uważam, że jest bardzo inteligentnym i spostrzegawczym człowiekiem, o dużej charyzmie, nie mówiąc już o umiejętnościach aktorskich. Pomijam w tym miejscu osoby, którymi się otacza, gdyż w moim przekonaniu stanowią dla niego jedynie tło. Co więcej, niektóre osoby ze środowiska kamrackiego wręcz kompromitują samą inicjatywę. Są to na przykład osoby powołujące „Najwyższy Trybunał Narodowy”, czy też „Narodowy Sąd Obywatelski” oraz nominujące w ich imieniu „sędziów pokoju” i „ławników”. Najwyższy Trybunał Narodowy podobno skazał ostatnio 24 funkcjonariuszy publicznych – nie wiadomo, czy śmiać się, czy też płakać…
Przechodząc do samych „wydarzeń kaliskich” w moim przekonaniu należałoby traktować je wyłącznie jako polityczny happening, mający zwrócić uwagę na nadmierną uległość władz państwa w stosunku do Izraela i światowego lobby żydowskiego, nie zaś jako mający jakąś większą wagę akt polityczny, jak chcą niektórzy entuzjaści Kamratów. W wyniku naświetlenia problemu być może poszerzy się świadomość społeczna w powyższym zakresie, ale symboliczne spalenie średniowiecznego dokumentu (a raczej jego kopii) żadnych wymiernych korzyści nie przyniesie. Z całą pewnością natomiast przez jakiś czas będzie trwał jazgot wiadomych środowisk o polskim antysemityźmie. Swoją drogą nie rozumiem dlaczego podczas wiecu spalono średniowieczny statut kaliski” a nie współczesną ustawę 447, realnie zagrażającą polskiej racji stanu i nastającą na polską własność.
Sprawą całkowicie odrębną pozostają sankcje jakie zastosowano wobec organizatorów wydarzeń kaliskich – Wojciecha Olszańskiego i Marcina Osadowskiego, a przy okazji uczestniczącego w wiecu Piotra Rybaka. Już na pierwszy rzut oka są one niewspółmierne do zarzucanych im czynów i z tego względu mogą być postrzegane jako przejawy represji politycznej, bądź konsekwencje medialnej nagonki. Należy przypomnieć, że zgodnie z art. 258 § 1 kodeksu postępowania karnego przesłankami tymczasowego aresztowania są: po pierwsze – uzasadniona obawa ucieczki lub ukrycia się oskarżonych, zwłaszcza wtedy, gdy nie można ustalić ich tożsamości albo nie mają oni w kraju stałego miejsca pobytu, po drugie – zagrożenie surową karą (której górna granica wynosi co najmniej 8 lat), po trzecie – uzasadniona obawa nakłaniania do składania fałszywych zeznań, bądź utrudniania postępowania karnego. W przedmiotowej sprawie znane są zapewne miejsca stałego pobytu podejrzanych, jak również trudno przypuszczać, że będąc osobami szeroko znanymi opinii publicznej mogliby się skutecznie ukrywać. Po drugie – przebieg zdarzenia był sfilmowany, a zatem nie można mówić o obawach matactwa. Wreszcie po trzecie – czyny zarzucane tymczasowo aresztowanym nie należą do surowych w rozumieniu polskiego prawa, gdyż ich górna granica zagrożenia karą jest niższa od 8 lat. Czy zatem są jakieś inne okoliczności, o których nie wie opinia publiczna, przemawiające za tymczasowym aresztowaniem podejrzanych?
Reasumując – wiec w Kaliszu nie był w żadnym przypadku wydarzeniem, które mogłoby mieć wpływ na polską rzeczywistość polityczną. Ci wszyscy, którzy ogłaszają go „symbolicznym zrzuceniem kajdan żydowskich”, czy też „aktem narodowo-wyzwoleńczym” – świadomie lub nieświadomie upodabniają się do wyznawców sekty smoleńskiej, uprawiającej bałwochwalczy kult Lecha Kaczyńskiego i snujących teorie spiskowe na temat zamachu zorganizowanego przez Putina i Tuska. Polsce potrzebny jest polityczny realizm, nie zaś szukanie na siłę politycznych mitów i poszerzanie grona politycznych męczenników. Tymczasowo aresztowanym należy życzyć jak najszybszego zwolnienia oraz sprawiedliwego wyjaśnienia sprawy, a w miarę możliwości wspierać ich. Natomiast polityczne przedstawienia i swoiste „egzorcyzmy” odprawiane przez różnego rodzaju hochsztaplerów i cwaniaków, którzy na plecach Wojciecha Olszańskiego chcą zdobyć popularność i rozpoznawalność polityczną, nie służą ani Polsce, ani środowisku kamrackiemu.