W czwartkowy wieczór 25 lutego w łódzkim kinie Charlie odbył się przedpremierowy pokaz filmu „Historia Roja” w reżyserii Jerzego Zalewskiego, który zorganizowało stowarzyszenie Studenci dla Rzeczypospolitej. Dzięki temu, że miałem przyjemność w nim uczestniczyć, mogę już w tym numerze „Chrobrego Szlaku” podzielić się z Szanownymi Czytelnikami krótką refleksją na temat tego dzieła. Czytaj dalej Kamil Klimczak – W ziemi lepiej słychać….
Archiwa kategorii: Publicystyka
Jan Szałowski – Nie służy nam górskie powietrze
Po raz kolejny mamy rocznicę strajku łódzkich studentów. I to nie byle jaką tam rocznicę. Już trzydziestą piątą. W styczniu-lutym 1981 roku Łódź zajaśniała na matowej mapie Polski. Polski reformującej się, ale nadal komunistycznej. Także w wymiarze życia akademickiego i studenckiego. Te wydarzenia zasadniczo mnie ominęły, gdyż mój bieg studiów dobiegł końca kilka lat wcześniej. Za moich studiów polikwidowano odrębne organizacje studenckie, tworząc jedną jedyną o nazwie Socjalistyczny Związek Studentów Polskich. Zresztą to był drobiazg, gdyż nieco później wprowadzono nawet dwie poprawki do konstytucji odnośnie przewodniej roli Partii i sojuszu ze Związkiem Sowieckim. Gdy wschodnie imperium, po podłożeniu ognia w Etiopii, Angoli i Mozambiku, szykowało się do interwencji w Afganistanie, Gierek wykombinował deklarację o wychowaniu w pokoju. Tak to w bloku miłującym pokój rozpisywany był scenariusz działań na skalę międzynarodową, ale epoka Gierka skończyła się wkrótce i studenci postanowili dokonać zmian na uczelniach wyższych w Polsce. Po robotnikach, a przed rolnikami indywidualnymi, postanowili porąbać dyby założone na ich umysły. Szykowały się ciekawe zmiany.
Właśnie w Łodzi, która urągając innym bardziej prestiżowym ośrodkom akademickim, postanowiła z lekka posprzątać na uczelniach. I to było zaskoczenie, i jak wielu wspomina, wściekłość idąca od opozycyjnych grupek, że tutaj w Łodzi strajkujący studenci wysuwają zbyt daleko idące postulaty. Nie zamierzam rozpisywać się nad tymi wydarzeniami, które z całą pewnością będą przedmiotem sympozjum naukowego zaplanowanego w Łodzi na czwartek 11 lutego bieżącego roku. Poniżej podzielę się garścią refleksji i wspomnień, jako osoba będącą formalnie zupełnie poza przestrzenią strajku.
Strajk łódzki, który przejdzie do historii, jako najdłuższy strajk studencki w Europie, rozwijał się stopniowo, ale zwolna – i wbrew przeciwnościom – zmierzał ku szczęśliwemu finałowi. Ale była to długa droga. W środowisku studenckim w Polsce już od schyłku sierpnia 1980 roku pojawiły się postulaty utworzenia niezależnej od władz organizacji studenckiej. Pierwszym miastem był Gdańsk, co nie powinno dziwić, gdyż tam właśnie była centrala strajków robotniczych. Już w październiku 1980 roku w Warszawie na Politechnice Warszawskiej spotkali się delegaci 59 uczelni z całego kraju i powołali do życia Niezależne Zrzeszenie Studentów. Niestety władze komunistyczne zrobiły wszystko, aby nigdzie nie dało się go zarejestrować. W Łodzi jesienią 1980 roku blisko 20 procent studentów zostało członkami NZS-u. Ciekawa sytuacja była w łódzkich uczelniach artystycznych, gdzie zdecydowana większość studentów wpisywała się na listy stowarzyszenia. Tymczasem komunistyczne władze nadal torpedowały próby rejestracji ogólnopolskiego związku, zaś władze poszczególnych uczelni szły tylko na niewielkie ustępstwa. Ktoś musiał dokonać przełomu i ta rola przypadła Łodzi. Protest studentów Łodzi rozwijał się od 6 stycznia 1981 roku. Dwa tygodnie później – 21 stycznia – w budynku Wydziału Filologicznego UŁ rozpoczęły się rozmowy z delegacją rządową, ale nie przyniosły one oczekiwanego porozumienia. W tej sytuacji wieczorem tego samego dnia studenci większości łódzkich uczelni przystąpili do strajku okupacyjnego w wybranych budynkach łódzkich uczelni. Do strajku okupacyjnego stopniowo przyłączyło się ponad osiem tysięcy osób. Zasadą było, że przystępuje się do strajku i nie opuszcza budynku, aż do jego całkowitego i zwycięskiego zakończenia.
Wydarzenia na uczelniach nie były obce mieszkańcom Łodzi. Na metalowych prętach górnej części ogrodzenia budynku filologii polskiej i angielskiej przy Kościuszki 65 pojawiły się duże plakaty informujące w głównych językach europejskich, także po łacinie, o celu całej akcji. Zachodni fotoreporterzy mogli więc zrobić zdjęcia do swoich materiałów o wydarzeniach w Łodzi. Idąc ulicą Kamińskiego (wówczas Mariana Buczka) na kamienicach, a następnie na metalowym ogrodzeniu Instytutu Historii UŁ, można było przeczytać szereg myśli zbuntowanej młodzieży. Wśród tych napisów uwagę przechodniów zwracał szczególnie jeden: „Okno na świat można zasłonić gazetą” (swoją drogą myśl tę warto polecić pod rozwagę różnym harcownikom i marszownikom KOD-u).
Mieszkańcy Łodzi, w tym młodzież licealna, przynosili strajkującym żywność. Włączyła się w to także ‘Solidarność’ a trzeba pamiętać, że duża część strajkujących studentów pochodziła spoza Łodzi i nie miała w mieście swoich rodzin, czy też krewnych. Potrzebne były także materace i tak pewnego dnia mój dmuchany materac – zakupiony kilka lat wcześniej w związku z wielotygodniowym pobytem na kampingu w Szwecji – wylądował w jednym z budynków Politechniki Łódzkiej. Zastrzegłem, że ma do mnie wrócić. Wrócił!
A tymczasem tam w środku, w budynku filologii polskiej i angielskiej przy Kościuszki 65 trwała walka o wolność na uczelniach od marksistowskiej indoktrynacji, o zreformowanie i wydłużenie studiów do lat pięciu (po nietrafnej reformie kilka lat wcześniej, która na wielu kierunkach skróciła studia o jeden rok) i zniesienie przymusu obowiązkowego uczęszczania na lektoraty języka rosyjskiego, czy też zreformowanie władz uczelnianych i wydziałowych. Przywódcy strajkujących studentów musieli się zmierzyć z delegacją rządową a w szczególności z ówczesnym ministrem nauki, szkolnictwa wyższego i techniki Januszem Górskim, który wcześniej w latach 1972–1975 był rektorem Uniwersytetu Łódzkiego. Komunistom wydawało się, że tym łatwiej upora się on ze studentami. Tymczasem studenci trwali w swoim uporze i nie ustępowali. Któregoś dnia za plecami Górskiego pojawił się prześmiewczy plakat ‘Nie służy nam górskie powietrze’.
Minister, niczym niepodległości, bronił poglądu, że i owszem będzie można wybierać lektoraty języków obcych, ale język rosyjski ma być nadal obowiązkowy dla wszystkich. To wszystko, co się działo w środku, wychodziło na zewnątrz. I wtedy uznałem, że to jest ten właśnie czas, kiedy można zrobić coś znaczącego dla esperanta. Skontaktowałem się więc z Michałem D. – ówczesnym studentem na wydziale ekonomiczno-socjologicznym – który uczestniczył w strajku, ale ze względu na sytuację rodzinną miał stałą przepustkę pozwalającą na nocowanie w domu. Zapytałem go, czy zna dobrze kogoś w grupie decyzyjnej po stronie strajkujących studentów. Potwierdził. Wyjaśniłem mu całą sprawę. Wkrótce Górski zmiękł, bo strajk trwał już zbyt długo i zgodził się między innymi na to, by rosyjski przestał być językiem przymusowo nauczanym na studiach. Studenci mogli go zastąpić innym językiem. W wykazie tych języków, możliwych do wyboru, umieszczono wówczas także esperanto.
Górski stał się znany w całej Polsce właśnie dzięki strajkowi łódzkich studentów. W związku z tym strajkiem stał się też główną postacią piosenki „Rozmowa ministra ze studentami” śpiewanej przez Aleksandra Grotowskiego. Minister Górski od 1963 należał do PZPR. Był członkiem Rady Krajowej PRON od 1983, i w tym samym roku został także wybrany w skład Prezydium Krajowej Rady Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Ciekawe, czy mu w tym towarzystwie wypominano, że pozwolił na wyrzucenie rosyjskiego z obowiązkowych przedmiotów nauczania na studiach?!
Strajk był filmowany. Duża w tym była zasługa Jacka Talczewskiego, późniejszego studenta i absolwenta PWSFTViT, twórcy dokumentu o strajku łódzkim ‘Bunt na Łodzi’. Ten znakomity dokument, wyprodukowany dla potrzeb telewizji w 2009 roku, został pokazany w Łodzi na specjalnej projekcji w sali kinowej ŁDK-u z okazji zbliżającej się wówczas 30 rocznicy wydarzeń.
A wracając do samego strajku i jego zakończenia. Delegacja rządowa ostatecznie wyraziła zgodę na szereg istotnych zmian. Siedemnastego lutego 1981 roku dano zapewnienie zarejestrowania NZS-u. Podpisane dzień później porozumienie gwarantowało między innymi autonomię programową szkolnictwa wyższego w Polsce i demokratyzację życia akademickiego. Od tego czasu w Senatach uczelnianych zasiadali nie tylko starsi pracownicy naukowi, ale także młodsi pracownicy naukowi i studenci. To była wówczas wielka zmiana. Czy dostateczna – dzisiaj możemy wątpić, ale wtedy niezwykle istotna.
Jan Szałowski
Jan Waliszewski – Inwigilacja
W sobotę 23 stycznia 2016 roku w wielu miastach Polski odbyły się marsze i wiece Komitetu Obrony Demokracji (tzw. KOD-u) będące protestem przeciwko nowelizacji o policji, zdaniem organizatorów otwierającej drogę do masowej inwigilacji społeczeństwa. Uczestnicy demonstracji kreowali wizje orwellowskiej apokalipsy, która nastanie w związku z wejściem w życie wspomnianej nowelizacji. Czytaj dalej Jan Waliszewski – Inwigilacja
Małgorzata Owczarska – Komu przeszkadza okno życia?
Czemu wciąż pytamy o okna życia? Czemu mają tyleż samo przeciwników co zwolenników? I dlaczego zarówno ich istnienie jak i ich brak rezonują nawet w dokumentach międzynarodowych instytucji?
W wielu europejskich krajach okna życia dają kobietom możliwość anonimowego pozostawienia swojego dziecka, jednocześnie zapewniając mu fizyczne bezpieczeństwo. Napisałabym: dziecka nowonarodzonego, gdyby nie fakt, iż dwa tygodnie temu do wrocławskiego okna przyprowadzono (sic!) dziewczynkę półtoraroczną. Czytaj dalej Małgorzata Owczarska – Komu przeszkadza okno życia?
Jan Szałowski Lwów – miasto ślubów maryjnych króla Jana Kazimierza
W tych dniach wkroczyliśmy w ważny rok obchodów rocznicy 1050.lecia chrztu Polski oraz 360.lecia maryjnych ślubów lwowskich polskiego i katolickiego króla Jana Kazimierza. Jak zapewne wszyscy pamiętamy Polska uzyskała własną strukturę kościelną dzięki staraniom polskich władców, zwłaszcza Bolesława Chrobrego, który był gospodarzem słynnego Zjazdu Gnieźnieńskiego. Zjazd ten, związany z pierwszym polskim patronem i męczennikiem Wojciechem, z czeskiego rodu Sławnikowiców, dał nam z woli ówczesnego papieża metropolię gnieźnieńską. Ostatni z rodu Piasta monarcha Polski, Kazimierz Wielki, poprzez zręczną politykę międzynarodową, po roku 1340 przyłączył do Królestwa Polskiego księstwo halickie. Przyłączona do Polski Ruś Halicka otrzymała odrębną od Gniezna strukturę kościelną z siedzibą w stołecznym, aczkolwiek podupadającym, Haliczu. Kilkadziesiąt lat później, w początkach XV wieku, decyzją papieską przeniesiona została do prężnie rozwijającego się Lwowa, który jeszcze w latach pięćdziesiątych XIV wieku został lokowany przez Kazimierza Wielkiego na prawie magdeburskim. Czytaj dalej Jan Szałowski Lwów – miasto ślubów maryjnych króla Jana Kazimierza
Kamil Klimczak – Ochrona praworządności czyli nowa doktryna Breżniewa
20 stycznia w Parlamencie Europejskim miała miejsce debata poświęcona sytuacji w Polsce i rzekomego „zagrożenia demokracji” w naszym kraju. A wszystko w związku z wszczętą tydzień wcześniej tzw. procedurą kontroli praworządności.
Środowiska narodowe od czasu wejścia w życie traktatu lizbońskiego wskazywały na śmiertelne wręcz zagrożenie dla suwerenności Polski wynikające m.in. z wprowadzonej w tym traktacie zasady nadrzędności prawa unijnego nad krajowym. Przy okazji ostatnich zmian w funkcjonowaniu Trybunału Konstytucyjnego i rozpętanej przez opozycję – mimo wszystko dalej dość wpływową w Brukseli – ogólnej histerii związanej z rzekomym „obalaniem demokracji” przez rząd PiS, okazało się, że niebezpieczeństwem jest też zawarta w artykule 7 Traktatu o Unii Europejskiej „procedura ochrony praworządności. Czytaj dalej Kamil Klimczak – Ochrona praworządności czyli nowa doktryna Breżniewa
Jan Szałowski – Powtórka z kalendarza
To było miesiąc temu, ale nadal trwa. Zastanowił mnie szczególny zbieg dni, czego wcześniej nie zauważyłem. Dni miesiąca i dni tygodnia. Nie zauważyłem, albowiem nie miało to żadnego znaczenia. Ale nadszedł taki tydzień, że stało się to zupełnie oczywiste. Właściwie nie było w tym nic dziwnego, bo to powtarza się co kilka lat. Tutaj co innego było dziwne. Owo natężenie zdarzeń w te same dni tygodnia i miesiąca a przecież w międzyczasie wyrosła nowa generacja, która już posłała do szkoły swoje dzieci!
Co zatem tak mnie zastanowiło? I co może łączyć grudzień 1981 roku i ten 34 lata później? Czytaj dalej Jan Szałowski – Powtórka z kalendarza
Sebastian Rybarczyk – Orwell i brzuch wieloryba
George Orwell, Gandhi w brzuchu wieloryba, Wydawnictwo Fronda 2014, str. 487, cena 39,90
Pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia Norman Podhoretz, „ojciec założyciel” ruchu neokonserwatywnego wydał swoją książkę „Krwawe skrzyżowanie”i. Na jej kartach starał się – z dobrym skutkiem – opisać powiązania pomiędzy literaturą i polityką. Jednym z bohaterów jego dzieła jest George Orwell, brytyjski pisarz, dziennikarz i prozaik, autor tak znanego „Roku 1984” czy „Folwarku zwierzęcego”. Podhoretz postawił tezę – jak najbardziej do obrony – że gdyby przedwcześnie zmarły pisarz miał trochę więcej czasu przeszedłby z pozycji socjalistycznych na konserwatywne. Czytaj dalej Sebastian Rybarczyk – Orwell i brzuch wieloryba
Powołanie Klubu imienia Romana Dmowskiego
W dniu 2015.11.05 odbyło się spotkanie założycielskie Klubu imienia Romana Dmowskiego, skupiającego narodowców głównie średniego i starszego pokolenia. W trakcie spotkania przyjęto deklarację ideową, którą publikujemy poniżej oraz statut.
Wybrane zostały władze stowarzyszenia, którego prezesem został Kamil Klimczak. Stowarzyszenie znajduje się obecnie w fazie rejestracji. Czytaj dalej Powołanie Klubu imienia Romana Dmowskiego
Kamil Klimczak – O co chodzi z tym trybunałem?
Ostatnie dni charakteryzuje nieprawdopodobna wręcz słowna przepychanka między partią rządzącą a opozycją wokół wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego. W ogólnej zadymie obie strony używają argumentów o konstytucyjności lub niekonstytucyjności wyboru tego czy innego sędziego. Gdzie leżą źródła tej polityczno – prawnej zawieruchy? Czytaj dalej Kamil Klimczak – O co chodzi z tym trybunałem?