Jak w każdej tego rodzaju kwestii, konieczne jest najpierw ustalenie pojęć, którymi się operuje.
Pojęcie chrześcijaństwa nie jest jednoznaczne. Są definicje głównie historyczne, socjologiczne, religioznawcze i teologiczne. W niniejszej, bardzo skrótowej odpowiedzi, posłużę się pojęciem teologicznym chrześcijaństwa jako zespołu prawd wiary i obyczajów, których źródłem jest Objawienie Boże w Jezusie Chrystusie przekazane w Tradycji Kościoła oraz Piśmie św. Czytaj dalej ks. dr Dariusz Olewiński – Czy nacjonalizm jest sprzeczny ze chrześcijaństwem?→
Obchodzimy dziś Narodowe Święto Konstytucji 3 maja. Z tej okazji warto przypomnieć historię jej uchwalenia, gdyż ogólnie znane fakty dotyczące wydarzeń z 3 maja 1791 roku stanowią dość zmistyfikowaną zbitkę haseł. Niewątpliwie było to pewne osiągnięcie po latach marazmu politycznego i upadku pozycji międzynarodowej Rzeczypospolitej. Lecz konstytucja przyszła za późno i nie odniosła sukcesu.Czytaj dalej Kamil Klimczak – O Konstytucji 3 Maja słów kilka→
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Negowanie sensu uchwały fatimskiej w Sejmie to jest tak naprawdę negowanie konieczności, potrzeby odnoszenia się do transcendentu w życiu publicznym. Na tę chorobę – na tę chorobę duszy, ale i umysłu – umiera od dłuższego czasu Europa, zwłaszcza Europa Zachodnia, Europa liberalna, Europa lewicowa.
W tym miesiącu mija dokładnie sto lat od śmierci Ludwika Zamenhofa. To doskonała okazja, aby spojrzeć na fenomen konkretnej propozycji języka dla wszystkich.
Języki o zasięgu większym, niż tylko wąska baza etniczna, istniały już w czasach Chrystusa. W kręgu kultury śródziemnomorskiej były to greka, łacina i aramejski, ale gdy spojrzeć na inne cywilizacje także m.in. sanskryt (mowa Ariów), czy też mandaryńska odmiana języka chińskiego. Nie należy także zapominać o trwającej przez wiele wieków roli języka perskiego a od ponad tysiąca lat także arabskiego. Czytaj dalej Jan Szałowski – Zamenhof – inicjator międzynarodowego języka Esperanto→
W minionych miesiącach jako członkowie redakcji „Chrobrego Szlaku” z uwagą obserwowaliśmy (zarówno w świecie medialnym jak i na sali sądowej) proces „łódzkiego drukarza” pozwanym przez organizację homoseksualistów za odmowę wydrukowania baneru reklamowego. Drukarz odmówił wykonania usługi argumentując, że swoją pracą nie chce wspierać promocji homoseksualizmu, gdyż jest niezgodne z jego sumieniem, a z punktu widzenia katolika homoseksualizm jest grzechem. Reakcją środowiska LGBT był pozew sądowy z artykułu 138 kodeksu wykroczeń („Art. 138. Kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny.”) Po odwołaniu się od wyroku w trybie nakazowym skazującego „łódzkiego drukarza” na karę grzywny w wysokości 200 zł sprawa toczyła się w normalnym trybie sądowym. W dniu 31 marca Sąd Rejonowy w Łodzi dla dzielnicy Łódź-Widzew uznał „łódzkiego drukarza” winnym zarzucanego czynu, lecz odstąpił od wymierzenia kary. Sprawa będzie miała dalszy ciąg w drugiej instancji, gdyż „łódzki drukarz” złożył odwołanie.Czytaj dalej Jan Waliszewski – Proces z nienawiści→
W piątkowy poranek 7 kwietnia b.r. media przyniosły nam wiadomość, która sprawiła, że nowy prezydent USA Donald Trump, w oczach wielu obserwatorów i dotychczasowych zwolenników, stracił mocno już nadszarpniętą wiarygodność. Marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych – wykazując od lat oznaki zniecierpliwienia asekurancką, przynajmniej w przypadku Syrii, postawą Baracka Obamy, wykonała atak 59 rakietami Tomahawk na bazę syryjskiego lotnictwa. W ciągu kilku dni poprzedzających atak, obserwowaliśmy majstersztyk medialnej manipulacji o skali globalnej: – dzień pierwszy – atak gazowy i natychmiastowe oskarżenie Assada i Syrii, dzień drugi – zdjęcia martwych dzieci i medialna hucpa antysyryjska i antyrosyjska (z ambasador USA przy ONZ wymachującą zdjęciami zabitych dzieci, wykrzykującą pełne patosu apele – „ile dzieci ma umrzeć, by Rosję to zaczęło obchodzić”), dzień trzeci – atak przeprowadzony wg typowego scenariusza – bez rezolucji ONZ, bez wypowiedzenia wojny, ale i bez przedstawienia choć cienia dowodu na odpowiedzialność państwa syryjskiego za atak gazowy.Czytaj dalej Adam Śmiech – War Party napędza kult smoleński→
Minęła kolejna, siódma już rocznica tragicznej katastrofy pod Smoleńskiem. I tym razem nie była to rocznica zadumy i refleksji, ale politycznych przepychanek i wzajemnych oskarżeń. Smutny to znak, gdy kolejne „miesięcznice” i rocznice nie są okazją do przemyśleń nad stanem państwa polskiego, ale jedynie do okładania się politycznymi lagami z napisem „Smoleńsk”.
Polacy w ostatnich latach zaangażowali się tak dalece w czyszczenie ziem Bundesrepubliki z wszelkiego złomu na kółkach, że prawie zupełnie zapomnieli, że przez Polskę płyną całkiem pokaźne rzeki. Może nadeszła już pora, aby przebudzić się z tego chorego snu opartego na popularnym w niektórych warstwach micie, iż samochody i drogi bite współczesności, to jedyny miernik postępu cywilizacyjnego.
Chyba – tak mniemam – nie ma w Polsce poważnego człowieka, który nie słyszał by o słynnym utworze ‘Nad pięknym modrym Dunajem’, ale wielu – tak sądzę – zapewne woli malowniczy spływ Dunajcem. I widoki ładne i smartfony nie próżnują. A po powrocie można się pochwalić, że brało się udział w odważnej wyprawie, i nawet nikt nie zginął. Od czasów szemranej transformacji 1989 roku, Polacy coraz mniej zastanawiają się nad rolą rzek w rozwoju naszej cywilizacji. To prawdziwy dramat! Postarajmy się więc odpowiedzieć na pytanie, czy rzeki są przyjacielem, czy też wrogiem naszej europejskiej cywilizacji. Czytaj dalej Jan Szałowski – Rzeka – przyjaciel czy wróg?→
Przywracanie pamięci o żołnierzach wyklętych jest ważnym dorobkiem współczesnego obozu narodowego, powstałego na fali sukcesu Marszu Niepodległości. Intencją było upamiętnienie tych Polaków, którzy pozostali wierni niepodległej II Rzeczypospolitej w granicach z 1939 roku i jej prawowitemu rządowi, nie akceptując narzuconej przemocą władzy komunistycznej. Dla wielu z nich dalsza walka była koniecznością bez alternatywnego wyboru, którym mogły być męczeństwo i śmierć z rąk komunistycznych oprawców.
Po kilku latach od powstania Marszu Niepodległości mamy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych i bardzo liczne związane z tym dniem uroczystości. Jednocześnie obserwujemy wprzęganie kultu żołnierzy wyklętych w bieżącą politykę obozu rządzącego, która zwłaszcza w sferze polityki zagranicznej jest rażąco sprzeczna z tą wizją Polski, za którą żołnierze wyklęci oddawali życie i zdrowie. Nie godzimy się na zawłaszczanie pamięci o żołnierzach wyklętych przez dzisiejszy obóz władzy, który ma za nic polskie dziedzictwo na Kresach, a przede wszystkim Polaków żyjących dziś na dawnych Kresach II Rzeczypospolitej, który nie ma zamiaru bronić naszych rodaków na Litwie i Ukrainie, bezwarunkowo wspierając antypolskie rządy obydwu tych państw. Czytaj dalej Jan Waliszewski – Pod Pomnikiem Ofiar Komunizmu→
Za nami kolejny 1 marca – dzień ustanowionego w 2011 r. święta tzw. żołnierzy wyklętych. Z premedytacją piszę powyższe słowa z małej litery, gdyż nie celebruję tego święta, bo uważam jego przesłanie za wysoce szkodliwe. Zresztą podobnie jak święto powstania warszawskiego również ustanowione niedawno. Razem z obchodami rocznicy powstania styczniowego wpisują się w polską pedagogikę klęski – tradycję celebracji klęsk i cierpiętnictwa, ofiarniczego stosu, gdzie życie ludzkie ma znaczenie drugorzędne, gdzie hasłem naczelnym jest „wszystko albo nic”, gdzie wreszcie są elitarni bohaterowie i zdradziecka masa. Święto żołnierzy wyklętych przybrało formę obchodów co najmniej tygodniowych z ciągłym powtarzaniem mantry o „jedynej drodze”, jaką oni wybrali etc. etc.Czytaj dalej Adam Śmiech – Wyklęty, powstań!→
Pismo społeczno-polityczne narodowców
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.Zamknij